Page 84 - 31_LiryDram_2021
P. 84

  82 LiryDram
kwiecień–czerwiec 2021
jest tak
jakby wszystko naraz
zwinęło się w kłębek bezradności i zawisło na rzęsach wytrzeszczonych oczu
który to raz i po co wydobyte wszystko z głębi oczodołów pod żagiel sufitu
Och! Tak by odciążyć
ten nadbagaż czaszki
w podróży do świtu
tak by uciec przed czernią i przed samym sobą
by dopłynąć lekko z Ziemią do życiodajnego Słońca
Mirka Szychowiak Zapachy
Nikt nigdy nie widział Weronki bez jakiegoś tobołka – zawinięte w wyblakłą chustę gałganki były niemowlakiem, czasem małym kotem, rzadziej psem.
Mówiła po swojemu do tych szmatek, przyciskała do piersi i chodząc po wsi – chwaliła się jak skarbem. Nie przypominam sobie, by ktoś się temu dziwił albo naśmiewał.
Nie chciała mieszkać
z bogatą siostrą. Wolała starą, walącą się drewnianą chatę po drugiej stronie drogi.
Weronce K.


















































































   82   83   84   85   86