Page 98 - LiryDram_14-2017OK
P. 98

być metro w mieście liczącym 20 milionów obywateli.
Miłym przerywnikiem w zwiedzaniu fa- bryk, zakładów przemysłowych i instytu- tów była wycieczka do prywatnej galerii sztuki oraz całodniowa wycieczka do Tian- jin połączona ze zwiedzaniem domów za- służonych dla sztuki i kultury Chińczyków. Piękne, nastrojowe miejsca opowiadają- ce o życiu i twórczości tych ludzi, cieniste i klimatyczne ogrody, po których spacero- wali i w których tworzyli – to wszystko dało nam wiele inspiracji i relaksu.
Wizyta w Tianjin była jednak nie tylko przy- jemnym relaksem, ale również okazją do poznania naszych gospodarzy – kolegów pisarzy i poetów chińskich. Ciągle pozosta- ję pod wrażeniem gościnności i serdecz- ności, jaką nas otoczyli, ciekawego spotka- nia i dyskusji oraz wspaniałego obiadu, na który zostaliśmy zaproszeni. Z nieukrywa- ną zazdrością patrzyłam także, jak wspa- niale rozwija się ich działalność i jak pań- stwo i władze miasta wspierają rodzimych twórców. Ośrodek bowiem, który mieli- śmy okazję oglądać, a który zostanie od- dany do użytkowania już wkrótce, jest ide- alnym miejscem do pracy twórczej. Miej- scem, gdzie w skupieniu, nie rozpraszani przez hałas miasta będą mogli w komfor- towych warunkach, w klimacie zen tworzyć swoje dzieła. Myślę, że władzom miasta na- leży się naprawdę wielkie uznanie za do- strzeżenie potrzeby inwestowania w sztukę i kulturę, bo tylko taka polityka gwarantuje w przyszłości wychowanie mądrego i wraż- liwego artystycznie społeczeństwa. Przyznam, że w ciągu mojego miesięczne- go pobytu w TEDA obejrzałam tak wiele, że zebrałby się z tego materiał na sporą
książkę. Mam nadzieję, że taka powstanie i że w natłoku wrażeń uda mi się w domu odtworzyć wszystko, to o czym postanowi- łam napisać. Pomimo tego długiego pobytu ciągle jednak czuję niedosyt, bo właściwie dopiero zaczęłam poznawać ten niezwykle ciekawy kraj. Po pierwszych zaskoczeniach i odkryciach teraz w końcu zaczynam tro- chę rozumieć ten zróżnicowany narodowo- ściowo kraj. Przyglądam się ludziom na uli- cy i w metrze, zauważam to, czego nie wi- działam wcześniej.
Ha! Nauczyłam się przechodzić przez ulicę, co przy tutejszym ruchu miejskim i prze- pisach znacznie odbiegających od tych w moim kraju jest wyczynem dość karko- łomnym. Dowiedziałam się też sporo o Chi- nach współczesnych, o rodzinie chińskiej, o ich pracy i o tym, co robią w czasie wol- nym. Spróbowałam chińskich ciasteczek wypiekanych z okazji święta połowy jesie- ni. Bawiłam się i uczyłam języka w ośrod- ku integracyjnym i byłam gościem w Toast- master Club, którego prezesem jest nasza przemiła wolontariuszka Liu Hui Qin, czyli – Tracy. Dzięki jej uprzejmości miałam oka- zję wzięcia udziału w jednym ze spotkań z niezwykle zdolnymi młodymi u uczestni- kami tego programu. To moje kolejne mi- łe zaskoczenie – jak chętna do nauki i cięż- kiej pracy nad doskonaleniem umiejętności autoprezentacji, przemawiania do słucha- czy oraz perfekcyjnym operowaniem języ- ka angielskiego jest chińska młodzież. Tracy, wiedząc że interesuję się sztuką, za- brała mnie także do jednego ze swoich zna- jomych, znanego artysty, rzeźbiarza i cera- mika. To, co zobaczyłam w jego domu – ga- lerii, wprawiło mnie w absolutny zachwyt nad artyzmem i profesjonalizmem twórcy,
96 LiryDram styczeń-marzec 2017


































































































   96   97   98   99   100