Page 46 - ITReseller_1-2_2015
P. 46
» FELIETON
WYBORY SAMORZĄDOWE 2014
Analog
z gońcem
Mieczysław T. Starkowski
Mam kilka wniosków osobowych. Do prezydenta: nagrodzić wysokim odznaczeniem prezesa firmy N. Do parlamentu: postawić przed najwyższym trybunałem członków poprzedniej centralnej komisji wyborczej. Do internautów i mediów: ogromnym koszem kwiatów
– i brylantowym diademem – przeprosić panią Agnieszkę.
Uzasadniam. Prezes firmy N. do- konał (prawie) niemożliwego. Wiem, wiem, prawie robi różni- cę. A jednak pracownicy firmy
N. – mimo wszystko – pokazali, jak wygląda rzeczywistość. Działając, jak mówi pewien mój znajomy, w skrajnie trudnych warunkach, dostarczyli sys- tem za realne pieniądze.
Przyjęło się, że duży system dla admi- nistracji państwowej musi kosztować równowartość 50 milionów złotych. Tymczasem firma N. dostarczyła go za kwotę ponad 100 razy mniejszą. I nie wzbudziło to wcześniej wątpliwości u zamawiającego. Dlatego dostawca zasługuje na nagrodę. Najbardziej od- powiedni byłby chyba Order Białego Flaminga.
Za katastrofę, jaka się wydarzyła, pełną odpowiedzialność ponosi centralna komisja wyborcza. Wbrew potocznym wyobrażeniom nie zbiera się ona raz na cztery lata, by jej dostojny przewodni- czący mógł wygłosić kilka standardo- wych formułek, rozśmieszając ludność zgromadzoną przed telewizorami. Jest stałym organem wyborczym.
Nie należy do dobrego tonu naśmie- wanie się z bandy leśnych dziadków. Tak bowiem powszechnie nazywa się owych czcigodnych sędziów. Trudno się jednak dziwić reakcjom zwykłych ludzi, gdy obserwują sposób nadzo- rowania (?) pracy centralnego biura wyborczego.
Również rzeczone biuro nie jest efeme- rydą uruchamianą trzy dni przed wy- borami. Także pracuje w trybie ciągłym i zatrudnia kilkaset osób. To właśnie ono działa w tle, zwykle bez medialne- go rozgłosu. Do niedawna... Przypomnijmy sobie: było miło, cicho i spokojnie. Życie biegło zwykłym sennym torem i nic nie zapowiadało nadzwyczajnych wydarzeń. I oto nagle latem 2014 roku okazało się, że jesienią mają się odbyć... jakieś wybory. Ludzie odpowiedzialni (?) wzięli się więc ostro do roboty. W try miga opra- cowali specyfikację istotnych warun- ków zamówienia na „Zaprojektowanie i wykonanie modułów do wyborów samorządowych 2014 r. wraz z admini- strowaniem i utrzymaniem”. Ogłoszenie zostało wysłane do biuletynu zamó- wień publicznych już 11 lipca.
Termin wykonania podstawowych modułów oprogramowania wyzna-
czono na 17 października. Czyli w cią- gu trzech miesięcy. I na cztery tygo- dnie przed wyborami. Godna podzi- wu, iście ułańska fantazja.
Czy takie przedsięwzięcie miało prawo się udać? Teoretycznie – tak. Praktycz- nie zabrakło czasu. Na sprawdzenie, na poprawki.Nawszystko.
Można oczywiście powiedzieć, że fir- ma N. nie powinna się zgodzić na ter- min zaproponowany przez zamawia- jącego. Termin absurdalny, niemalże nierealny. A jednak dostawcy udało się go dotrzymać. I (znów) prawie... w całości wywiązać z przyjętych obo- wiązków. Jak mówi inny mój znajo- my, w jednym miejscu w programie zabrakło kropki. Ten błąd popełniła wspomniana pani Agnieszka. Ale nie ma powodu, by poniewierać ją (z wy- mienianiem nazwiska) przed całym światem.
Na nadchodzące wybory mam dla władz propozycję. Może warto sko- rzystać z doświadczeń pewnej dużej gazety. Wystarczy w noc powyborczą wysłać zaprzysiężonych urzędników do każdej z kilkudziesięciu tysięcy ko- misji, by spisali wyniki w obwodach. Potem trzeba je tylko przesłać faksem albo podyktować przez telefon do komisji terytorialnych, a następnie do centralnej. W ciągu kilku godzin otrzymuje się precyzyjne wyniki wy- borów w całym kraju. Szybciej niż przy wykorzystaniu kłopotliwej tele- informatyki. Zwłaszcza że prezydent powiedział, iż odgrywa ona rolę wy- łącznie pomocniczą.
Byłbym zapomniał. Rzecz dzieje się za siedmioma rzekami, za siedmioma gó- rami. Piękną Popslandię zamieszkują wspaniali ludzie, którzy mają jednak zupełnie inny system wartości niż my, zachodni Europejczycy. Dlatego nie zawsze potrafimy ich zrozumieć. w
46 iT Reseller
nr 1-2 (259-260) • styczeń 2015

