Page 104 - MIL-OSC
P. 104

na aulidzkiej skale
Bijcie we mnie gromy niebios
bijcie we mnie harde wiatry.
klęczę tu, na eubejskiej skale,
jak Agamemnon przed wyprawą trojańską.
Febusie, który napinasz moje mięśnie jak cięciwę łuku,
prowadź strzałą słońca.
Tam, gdzie cumują fenickie statki
i aleksandryjski brzask się kolebie,
gdzie kwitną cząbry w spalonych świątyniach, a matki mają twarze jak zasuszone pigwy.
Łódź przetnie wzburzone fale
i poznam nowe porty
szkicowane przez wiatr
i głosy Lestrygonów i Cyklopów, co powracają natarczywie w snach. Bez nich nie zaznam spokoju.
I choć rozgniewam cudzych bogów,
nie dla śpiewu Syren i hebanowych kadzideł dopłynę lecz dla odysowej fali
która potrafi ominąć śmierć.
Bo dom mój między brzegami,
a serce rozdarte jak u wędrownego ptaka.
- 102 -
pamięci Konstantinosa Kavafisa
Aulida, maj 2002


































































































   102   103   104   105   106