Page 182 - Besson&Demona
P. 182
BESSON I DEMONA
Do tej stajni wyścigowej tra ł również Zelant (Sygnet – Zingareska), trzeci bardzo do- bry koń z tego rocznika. Pozornie niezwiązany z Demoną i Geroną, jak się miało oka- zać – odegrał znaczącą rolę w ich karierze.
DEMONA SZŁA JAK BURZA
Demona, Gerona, Zelant – ta trójka wyraźnie wyróżniała się w treningu, a spe- cjalnie Demona, która imponowała wspaniałym galopem. Z niecierpliwością czekałem na jej pierwsze występy i z pewnym niepokojem myślałem o wynikach. Na szczęście ten niepokój okazał się niepotrzebny, ponieważ dwuletnia Demona na cztery starty czterokrotnie celownik minęła jako pierwsza (m.in. zdobyła nagrodę Ministra Rolnic- twa). Te zwycięstwa uplasowały ją na czele hierarchii wśród koni jej rocznika. A po- tem było już tylko lepiej. Jako trzylatka na osiem startów sześć razy zwyciężyła, raz była druga, raz – trzecia. Zdobyła nagrodę Rulera, w tej gonitwie jej towarzysz sta- jenny Zelant był drugi. Była też najlepsza w biegu o nagrodę Iwna, Derby, w mityngu Krajów Demokracji Ludowej (KDL) o nagrodę Berlina w Berlinie, w Austrii zwyciężyła w St. Leger, a w kraju zdobyła Wielką Warszawską. No i jeszcze była druga w wyścigu o nagrodę Pragi, za rosyjską klaczą Tamań, a trzecia w rywalizacji o nagrodę Kozienic. Demona dosłownie szła jak burza.
MIETEK, NIE BIJ!
Jeśli chodzi o nagrodę Pragi, to muszę bronić honoru Demony. To zdarzyło się w Berlinie, gdzie Demona dowolnie wygrała nagrodę Berlina. Nasze konie stępowa- ły przy stajni, kiedy nagle ogier Taurów kopnął Demonę w łopatkę. Na szczęście kość nie została uszkodzona, ale mięsień na pewno bardzo bolał. Postanowiono zatem, że w nagrodzie Pragi pobiegnie tylko Gerona. W ciągu dni poprzedzających wyścig bo- lesność ustępowała, ale Demona wciąż chodziła nieczysto. Mimo to postanowiono, że „na wszelki wypadek” weźmie udział w gonitwie, asekurując Geronę. Zaczął się wyścig. Demona galopowała w grupie koni, a na prostej prowadziła już Gerona. Wy- dawało się, że wszystko przebiega pomyślnie. Wtedy skutecznie zaatakowała ją Ta- mań. Widząc to, dżokej Mełnicki, chcąc ratować sytuację, ruszył na pomoc, uderzając Demonę batem. Stojący na trybunie trener Michalczyk zaczął rozpaczliwie krzyczeć: „Mietek, nie bij! Mietek, nie bij!”. Ale to wszystko było już niepotrzebne. Ten spóźnio- ny atak, te emocje... Tak naprawdę Demona po kontuzji nie powinna biegać.
– 180 –

