Page 92 - 29_2020_LiryDram
P. 92

90 LiryDram
październik–grudzień 2020
Szczęsny Wroński
Galery moja miłość
Obudziłem się
z zawiązanymi rękami
nie zaskoczyło mnie nawet
gdy u nóg zadźwięczał łańcuch zarzegotały kule rekwizyty z galer
Nagle pojąłem sens objawienia Józefa K.
Ja Szczęsny W. podległy temu samemu procesowi
który niezmiennie trwa i nie jest  kcją lecz namacalnym dowodem że życie to oczekiwanie na ów czas kiedy przyjdą po ciebie Ci zapowiadani od początku świata
Ktoś zajrzy w twoje oczy nie poczujesz nawet
dreszczy ten sam może jakiś inny pocałuje cię
w usta i stwierdzisz zdziwiony że nie rozróżniasz
płci jeszcze inny nie przesłani oczu zgodnie z procedurą przed dokonaniem się tego co ma się dokonać
jego ręka nad twoją głową
jak łagodny Ptak
Nawet błysk noża nie wyrwie cię z letargu Ostrze z nieopisaną czułością zagłębi się w twoim sercu które nie przestanie uderzać jednak nie na alarm lecz na obwieszczenie tego co ma się dokonać
z tobą zanurzonym najgłębiej w to co
Jest
Ktoś szepcze – t o t y l k o p r z e j ś c i e
w ciszy nóż się rozpływa rytm życia nie ustaje
w domu naprzeciwko człowiek o którym śniłeś otwiera okno krzyczy
– The world you are beatiful I love you
Kocham cię – mówisz do siebie z namaszczeniem gładzisz własną twarz i nie masz przekonania
czy to jesteś ty czy to ten Ktoś
Zawsze Obecny który nie ustannie czuwa


































































































   90   91   92   93   94