Page 87 - 41_LiryDram_2023
P. 87

Katarzyna Dominik Pościel
W sztywnej ramie narracji nieznajoma z rzęsami do ziemi prowadzi w łona kanion zamglone neony spojrzenia.
Następnie – pełna ziarna rumieni się i chrupiąca wsiąka w siebie księżyc
i babie lato przednówka.
Wzdłuż tali gibkiej klepsydry na ciele aksamitnej nocy koty spadają na pępek
jak źrenic zroszone krople.
Przeglądają się w niej gołębie, bielsze od płatków śniegu
i róży się kolce odcisnął chwytając ławicę milczenia.
Aż po brzegi w łące,
w dzień odchodzi miękko,
a sen przemierza kręgosłup krynicą ciszy pod spodem.
Zatem nieznajoma ma blond
włosy. W nich rodzi się czule
żółty motyl bezgłosu pod chudą dłonią.
Matryca
Nigdy jaśniej o tej godzinie
nie lśniła iskra w oku,
patrzę na krajobraz ciała.
Wiary nie daję, że tej dziewczyny już nie ma.
Że w pogoni za, uciekła przed kropką zdania,
pustym nawiasem, przecinkiem bez tekstu, przedrzeźniając wiatr
z głodu nasycenia.
październik–grudzień 2023
LiryDram 85











































































   85   86   87   88   89