Page 48 - 19_LiryDram_2018
P. 48
Może być też tak, że wiersze Małgorzaty Lebdy są jak nocne rozbłyski kolejno jara- nych zapałek, których blask tylko na chwi- lę rozprasza ciemność, wydobywając na spojrzenie jakieś skrawki czy ułomki do- świadczenia? wspomnienia? zapomnie- nia? Chociaż charakter kolejnych książek poetyckich autorki pozwala – jak sądzę – mówić o ich pewnej cykliczności, to mimo tego nie są to fabulacje, ale raczej obraz- ki właśnie, jakieś okruchy wspomnień wy- rwane z mroku.
Ten wątły snop czyje oświetla doświad- czenie? Spotykamy tu najczęściej (z jed- nym tylko wyjątkiem) głos żeński referu- jący o doświadczeniach pewnej dziewczy- ny, która opowiada siebie z pewnego od- dalenia. Dzieje się tak za sprawą umiejęt- nego skombinowania perspektyw czaso- wych, przechodzących jedna w drugą, tu bowiem to, co się wydarzyło, dzięki użyciu czasu teraźniejszego nabiera charakteru uniwersalnego, przechodzi w tryb długie- go trwania, długiego oddechu. Może być zatem tak, że właściwą materią wierszy Małgorzaty Lebdy jest pamięć, a szcze- gólnie praca pamięci, polegająca na od- pamiętywaniu określonych wydarzeń. Gdyby zapytać, co może porządkować to postępowanie, to zjawianie się czegoś w blinku pamięci, w świetle wiersza, to z przekonaniem graniczącym z pewnością odpowiedziałbym, że jest nim sensualne świata odczuwanie, jak w wierszu zbliże- nie: skóra:
mają słodkie usta kiedy całują ułożony na posadzce kościoła krzyż mają wilgotne oczy kiedy patrzą w złote tabernakulum w ławkach przed konfesjonałem chłopcy
z poręby wkładają zimne dłonie za obcisłe dżinsówki dziewczyn z żeleźnikowej
46 LiryDram kwiecień–czerwiec 2018
3.
Świat tych wierszy istnieje pewnie, istnieje mocno, istnieje sugestywnie. Jest widzialny i dotykalny. Odnoszę wrażenie, że dzieje się tak za sprawą dwu aspektów, nie- rozłącznych, zależnych od siebie: cielesno- ści oraz materialności świata doświadcza- nego poza miastem, gdzieś na beskidzkiej prowincji. W tym pierwszym przypadku nie chodzi jednak o zjologię czy seksualność, ale przede wszystkim o przedrozumowe chłonięcie tego-co-się-wydarza, co odbiera się jako subtelny ruch pszczoły zaplątanej we włosy, jako upływ krwi ze zranionej ręki albo, jak w wierszu zbliżenie: rój:
z sowiny obserwujemy przeloty ptaków ich płynne ruchy przypominają ciało
rzeki
odgłosy kormoranów przywołują zimowy
las:
chłód pracujący w łyku łamaną gałąź
modrzewia
chrzęst mięsa w pysku lisa
W tym znaczeniu zjawia się nie tylko cia- ło tej, która siebie opowiada, bo ciała ma- ją także jej siostry i ojciec, i koleżanki, lecz także zwierzęta, które gęsto zaludniają świat poetycki Małgorzaty Lebdy. Natomiast kiedy myślę o drugim aspek- cie, fortunnie nie mamy do czynienia z mi- tologizacją wiejskiej, arkadyjskiej krainy. Powiedzmy wprost: to jest świat brutal- ny, którego bieg wyznacza przede wszyst- kim rytm (świętej) krwi (i nieustający, choć zmienny ruch):