Page 60 - 32_LiryDram_2021
P. 60

  Piszemy
wiersze
sami sobie czyli
,
siebie tłumaczymy
 Marek Wawrzkiewicz
Wyzbądźmy się zarozumiałości, postaw- my na zrozumienie: nie potrafimy opi- sać świata. Opisujemy nasze widzenie świata.
Wiersz trafia do odbiorcy wówczas, kiedy on, czytelnik czy słuchacz, widzi świat tak samo, albo podobnie jak my. Ale jest to krańcowo rzadkie. Czy mamy wobec tego inną szansę? Tak – jeśli nasza perswazja, czyli wiersz, jest na tyle sugestywna, tak przekonująca, że czy- telnik przyjmuje ją jako swoją.
Oprócz czterech żywiołów świat składa się z miliarda drobiazgów: krajobrazów, tempe- ratur, wiatrów, przedmiotów, zapachów, barw. I ludzi, którzy świat zamieszkują – z pożytkiem dla tego świata lub nie. Boję się, że zaczyna rosnąć w siłę ta druga kategoria. O tym po- tem. Najpierw o zmysłach. Bo one rozpoznają świat, który próbujemy opisać.
I.
Przeczytałem gdzieś, że istnieje przeszło ćwierć miliona kolorów. Dobry malarz kolorysta widzi ich około 30 tysięcy. My rozróżniamy kilkadzie- siąt, ale z pewnością nie wszystkie umiemy nazwać. W międzywojennej i jeszcze wcze- śniejszej poezji polskiej było bardziej koloro- wo. Występował w nich amarant, szkarłat, pąs, karmazyn (Karmazynowy poemat Lechonia). Teraz w poetyckim użyciu jest prawie wyłącz- nie kolor czerwony, a przecież ma on 33 od- cienie. Jeśli więc umawiamy się na spotkanie w świetle czerwono zachodzącego słońca, to miejmy świadomość, że dla każdego z nas słoń- ce zachodzi w nieco innym czerwonym kolo- rze. A kiedy się uprzemy, że musimy uzgodnić w jakim, to pewnie będziemy to robić metodą
 58 LiryDram
lipiec–wrzesień 2021






















































































   58   59   60   61   62