Page 115 - 26_liryDram_2020
P. 115

miałam na przesiadkę tylko po 90 minut. W dodatku z Xining leciałam sama, mu- siałam w Pekinie samodzielnie odebrać bagaż, przemieścić się z lotniska krajo- wego na międzynarodowe i odprawić do Frankfurtu. Przy takim opóźnieniu wyda- wało się niemożliwe, żebym zdążyła na mój samolot, więc już miałam w oczach wizję, jak muszę załatwiać sama zmia- nę lotu i kupować nowe bilety zarów- no w Pekinie, jak i we Frankfurcie. Jed- nak, o dziwo, pilot nadrobił pół godziny, miałam więc godzinę na bagaż, przejście na terminal międzynarodowy, odprawę
Z chińskimi tancerzami
i znalezienie odpowiedniej bramki. To było bardzo mało czasu, ale dawało chociaż na- dzieję na to, że zdążę. I udało się! Zziajana, spocona i przerażona dotarłam do bramki w momencie, gdy zaczęto wpuszczać pasaże- rów do samolotu. Odetchnęłam z ulgą, teraz czekał mnie czternastogodzinny lot do Frank- furtu, mogłam odpocząć. Jednak za wcześnie się cieszyłam. Siedziałam w samolocie, zbli- żała się godzina startu, potem minęła, minęło następne pół godziny, godzina... Samolot ci- cho stał na pasie startowym w strugach desz- czu, a pasażerowie wsłuchiwali się w grzmoty za okienkami i przetrawiali kolejne komunika- ty podawane przez pilota i obsługę samolo- tu. Częstowano nas napojami, uspokajano, ale wielu pasażerów miało przesiadki we Frank- furcie i się denerwowało. Ja oczywiście też. Nie miałam szans zdążyć na przesiadkę, więc
Z buddyjskimi mnichami
styczeń–marzec 2020 LiryDram 113


































































































   113   114   115   116   117