Page 68 - 01_LiryDram
P. 68
nawet reguł. Żyjemy bowiem w czasach dynamicznych zmian w systemie wartości, w okresie inwazji masowej kultury. I jed- nocześnie nigdy dotąd idea humanizmu nie wydawała nam się tak pusta i bezwar- tościowa jak dziś. Bardzo często jesteśmy świadkami, jak w odpowiedzi na rozum – gloryfikuje się instynkty, a sens – wypie- rany jest przez nonsens. Ale współczesny świat – i myślę współczesna poezja – po- ezja obecna tak w codziennym, a czasem i teatralnym życiu, daje też ogromną szan- sę pozostania sobą.
Czym jest „poezja”? Kiedy właściwie mamy z nią do czynienia?
Wyrazem naszego szacunku do człowieka – mówił kiedyś kardynał Stefan Wyszyń- ski – jest posługiwanie się mową ojczystą, przemawianie językiem czystym, pięknym, takim, który jak czerpak umie z myśli ludz- kiej wziąć całą treść, by zamknąć ją w sło- wie. A co nie da się zamknąć w słowie, będzie się obficie przelewało, tworząc więź słów z myślą i duchem, ducha z miłością. Dopiero wtedy będzie to poezja, będzie to kultura, będzie to słowo pożywne jak po- karm. Takie właśnie słowo potrzebne jest współcześnie.
A zatem słowo pożywne jak pokarm. Mocna i jakże ważna definicja.
Z pewnością poezja pojawia się wtedy, gdy słowa dziwią się sobie nawzajem. Dziwienie się słów to refleksja, zatrzymanie, filozofia, pocieszenie w rozpaczy, bądź pocieszenie miłością. Wnikliwa obserwacja, nadwrażli- wość, współtworzenie rzeczywistości. Odisseas Elitis, jeden z największych po- etów greckich XX wieku powiedział, że po- ezja jest drugą twarzą duszy. Z kolei inny
poeta grecki, Takis Antoniu utwierdził mnie w przekonaniu, że poezja jest naj- dłuższą drogą na tym świecie.
Tak czy inaczej, skłonny jestem wyznać, że poezja i jej język jest szczególnym darem, który nas dotyka, wszystkich nas piszących, recytujacych, słuchających, lgnących do tego mikrokosmosu makro spraw.
Tymczasem poezja sceny to najczęściej metafora. Tak jak samo słowo scena. W tej metaforze to właściwie figura retorycz- na. A zatem, jeśli wyrażenie poezja sceny oznacza poezję teatru, wypada się zasta- nowić, czy ma to być poezja w teatrze, na scenie teatru, czy też może ma to być teatr poetycki, czyli taki, który wystawia drama- ty poetyckie, bo przecież sam teatr, jako budynek, poetycki nie bywa. Co więcej, nie bardzo wiadomo, co się ma na myśli, gdy się mówi o dramatach poetyckich – często chodzi po prostu o dramaty wierszem pi- sane, kiedy indziej o spektakle w rozmaity sposób i w różnym stopniu nacechowane symbolem. Ale też dobrze wówczas pamię- tać, że trop nazywany symbolem nie jest literackim zabiegiem wyłącznie poetyckim, i że o zaistnieniu poezji nie decyduje, nie jest jej wyróżnikiem, choć oczywiście może w niej występować. Inaczej mówiąc, bez słów na scenie nie można logicznie mówić czy to o poezji sceny, czy o poezji w teatrze, czy o teatrze poetyckim. Tu chodzi raczej o zachowanie proporcji słowa i ruchu na scenie. Ruchu – w znaczeniu-dziania się, a nie gestu, który w naturalny sposób wi- nien towarzyszyć osobie deklamującej, czy jak kto woli prezentującej poezję. Akcja staje się znacząco oszczędna, dając szan- sę na interpretację słowa, a widzowi-słu-
66 LiryDram październik 2013