Page 15 - 24_LiryDram_2019
P. 15
super
wyglądamy jak z bajki/ i stać nas na chwilę relaksu/ niezła willa musi mieć basen/ plażę i port, do którego mogą zawijać/ „Gigantyczne boje ma ta nasza sąsiadka!”/ „Bierzemy kurs na tę jej deltę Nilu!”/ ale nie jesteśmy kimś/ kto przeczuwał, ale nie przewidział/ „Co za wspaniała okazja/ ta tęcza, u podnóża której leży worek dukatów!”/ ten okręt musi mieć kapitana/
opłata za wejście do redy:/ ile czułości dla coraz okrutniejszych postaci/ Megaeksterminatora i jego Superzgliszczy/ należy się na dobranoc?
fantastycznie
obcuję z ludźmi i przyrodą, są takie momenty, kiedy dociera do mnie, że Ziemia jest planetą, a nie tylko asfaltem, ubitą ziemią. Na przykład:
burze, chmury pędzące po niebie, księżyc, wtedy czuję się nieswojo dobrze. Czy moja dusza jest z kosmosu, z nieba,
czy z hermetycznie zamkniętej dryfującej odrapanej puszki. Obcuję sam ze sobą?
Jest mi dobrze, jakbym unosił się nad swoim
martwym ciałem i krążył jak sęp. W naszym nowym zoo sępy mają najgorsze klatki. Klatka po klatce jestem bohaterem science ction,
wyznawcą potężnego kosmicznego bóstwa,
kojącej próżni. Na mojej planecie nie ma życia
w żadnej znanej postaci. Nawet Luke’a Skywalkera.
Nawet prostopadłościanu. Trzeba być kosmitą, Żeby porywać ludzi, jakimś popapranym Wariatem. Wesołe miasteczko szaleje
dzięki grawitacji.
lipiec–wrzesień 2019
LiryDram 13
Z tomu Nowe zoo (2008)