Page 30 - 20_LiryDram_2018
P. 30

28 LiryDram
lipiec–wrzesień 2018
Icchak Kacenelson
Pieśń o zamordowanym żydowskim narodzie
III O, bólu mój!
O, bólu mój! Mój ty bólu! Żydzi żyjący sobie
Gdzieś za morzami – jak dobrze, jak dobrze wam w tej oddali, Że nie zaznaliście tego! Gdyby mój ból do was dobiegł,
W życie by wsączył truciznę, zamroczyłby i powalił.
O, bólu, ty we mnie rośniesz, wzmagasz się, wzbierasz łzami – Czemu mnie drążysz? Czy chciałbyś zostać, czy wyrwać się starasz? O, nie wyrywaj się, bólu. Wrastaj, bądź we mnie i zamilcz.
Zamilcz, bo nazbyt mi ciążysz, boś nie na moją jest miarę.
Bo drążysz, wgryzasz się we mnie – oślepły, zamkniętooki, Rozwartousty jak robak, co w ciszy groby przewierca. Zamilcz, jak moi polegli milczą w spokoju głębokim,
I legnij, jak robak w chrzanie, w głębi zżartego serca.
Jam jest ten, który to widział, który przyglądał się z bliska, Jak dzieci, żony i mężów, i starców mych siwogłowych Niby kamienie i szczapy na wozy oprawca ciskał
I bił bez cienia litości, lżył nieludzkimi słowy.
Patrzyłem na to zza okna, widziałem morderców bandy – O, Boże, widziałem bijących i bitych, co na śmierć idą... I ręce załamywałem ze wstydu... wstydu i hańby –
Oto rękoma Żydów śmierć zadawano Żydom!
Zdrajcy, co w lśniących cholewach biegli po pustej ulicy
Jak ze swastyką na czapkach – z tarczą Dawida, szli wściekli, Z gębą, co słowa im obce kaleczy, butni i dzicy,
Co nas zrzucali ze schodów, którzy nas z domów wywlekli,
Co wyrywali drzwi z futryn, gwałtem wdzierali się, łotrzy,
Z pałką wzniesioną do ciosu – do domów przejętych trwogą, Bili nas, gnali starców, pędzili naszych najmłodszych Gdzieś na struchlałe ulice. I prosto w twarz pluli Bogu.


































































































   28   29   30   31   32