Page 108 - 23_LiryDram_2019
P. 108

klepsydrę, niekiedy cytaty – niczym barwne paski – otaczają naczynie, kilkakrotnie rytmi- zując frazy, bywa, że są zaledwie muśnięciem pędzla na słownej porcelanie...
Słowa...? Słowa są materią niezwykle pla- styczną, w sprawnych rękach może powstać z nich każda forma, którą wymyśli twór- ca. To chyba jedna z przyczyn, dla których Magdalena Węgrzynowicz-Plichta nie mo- gła przez kilkanaście lat zakończyć sztuki tworzenia „safonianów”. Podobnie twórcy
kintsugi, podejmując wyzwanie stworzenia naczynia, wiedzą, że ta praca może trwać ty- godnie, miesiące, lata... i że wymaga cier- pliwości i uważności, że jeden fałszywy ruch, a cała harmonia może bezpowrotnie zniknąć. Dzięki uważności i cierpliwości kra- kowskiej poetki „safoniana” stały się liryką. Liryką bezpośrednią, roli, miłosną, nastro- ju, re eksyjną, a nawet funeralną... Liryką, która otula nas delikatnie niczym muślinowy woal utkany ze słów.
106 LiryDram
kwiecień–czerwiec 2019
Magdalena Węgrzynowicz-Plichta Zwierzenie
mówiła szeptem z lekko pochyloną głową – – wyraźnie – – powoli – – jak nakazywał dobry obyczaj – czasem tylko patrząc mi w oczy „to nie do wiary że i mnie czas dojrzewania (niczym w gaju oliwnym śpiew letniej burzy
której krople nie dotykają ziemi
bo parują w locie) tak szybko
z dnia na dzień przeminął wśród nieśmiałych nowicjuszek porażała minie twoja dostojność – Safo – byłam wylękniona niczym sarenka na widok polującej z łukiem Diany ty zaś – o mistrzyni – promiennym uśmiechem rozpraszałaś nie tylko chmury znad mojej lekkomyślnej głowy ale wlewałaś otuchę do serca uwierz mi że chciałabym umrzeć mówiła żaląc się przy pożegnaniu*
pamięci Teresy Węgrzynowicz
* Safona, przekład Janiny Brzostowskiej [Pieśni, wyd. PIW, 1961r. str. 20]


































































































   106   107   108   109   110