Page 61 - 31_LiryDram_2021
P. 61

Małgorzata Borzeszkowska
Las Schrödingera
najpierw idziemy skrajem łąki, potem pewni siebie już bezczelnie na szago, na północny zachód lub południowy wschód
pierwszy kwiat łubinu, obrus z wełnianki narzucony na leśne trzęsawisko,
tropy zająca, trupy drzew
poukładane w zgrabne stosy
żal, choć wiem, że las się odradza w każdej chwili, uważam, by nie zdeptać samosiejek buków – są wszędzie, tak jak i maleńkie świerczki z zielonymi kokardami
na ciemnych gałązkach
z dziupli w suchym drzewie wrzask piskląt
jestem jednocześnie kotem Schrödingera i obserwatorem, niby zawieszona w superpozycji, a macham ręką, poprawiam chustkę przy szyi, mam wrażenie,
że jednocześnie żywą i martwą
mierzy mnie uważne spojrzenie sarny, jednak jestem żywa, jak najbardziej
patrzę na łąkę i człowieka z rowerem – stwarzam go, a las stwarza i mnie, i jego
może po to Bóg nas ulepił z jakichś ułamków kory, igliwia
i ogryzków jabłek, byśmy patrzyli na las i budzili go na nowo, i żeby on pozwalał nam z uważnością
wychodzić z tego kwantowego zawieszenia
wprost w stan żywego człowieka
choćby trochę splątanego
Kazimierz Burnat Nienaruszalny
Ani jednej pionowej macewy pijane od samotności
słaniają się w przeróżne strony
kwiecień–czerwiec 2021
LiryDram 59












































































   59   60   61   62   63