Page 79 - 31_LiryDram_2021
P. 79

Stanisław Nyczaj Słowowirusy
Słowa zakrwawione dziko-jadowitą złością, zakażające i te najdzielniejsze umysły, które by mogły rozumnie przeciwdziałać, nie zostały dotychczas zidentyfikowane.
Zdaje się, są nieznaną odmianą wirusa.
A najlepszym z możliwych sposobów
byłoby w czas wylęgu dopaść go zza grobu. Tylko gdzie grób ten – nikt, jak dotąd, nie wie.
Leje się i pieni krew słów obficie, zalewa całe obszary przeznaczone pod uprawę szczytnych wyobrażeń.
Słychać łomot serc, co raz to raz po raz bijących na trwogę, aż ostry skurcz mrozi słaniającą się na złudzeniach Nadzieję...
Jak ten pies
Czuję się jak ten pies,
co wyciągnąwszy przed siebie strudzone łapy, ułożył się na wygodnej trawie
i wsunął między nie
zbyt ciężki łeb.
Ziajał mozolnie...
Zaszumiały ponuro drzewa,
lecz właściciel tylko smutno się uśmiechnął, sięgając po smycz.
Pies podźwignął łeb, przypowstał
i nim ruszyli w dalszą swą bezdrogę, zdążył jeszcze hardo oszczekać przyczajoną za drzewami
wściekłą Śmierć.
kwiecień–czerwiec 2021
LiryDram 77















































































   77   78   79   80   81