Page 56 - 25_LiryDram_2019
P. 56

Na Fajansową...
Wanda „Dusia” Stańczak
Każde miejsce skupiające twórców i sympatyków poezji ma swój klimat – niepowtarzalny, wyjątkowy. Ma i literac-
ko-muzyczny DACH w Warszawie, którego historia wkroczyła już w dziesiąty rok. Wie- czory, plecione z wersów przy wtórze bar- dów, odbywają się w niezwykłej scenerii galerii Ona Grażyny Dąbrowskiej, a organi- zowane są przez Stowarzyszenie Autorów Polskich Oddział Warszawski II. A dlaczego pod kryptonimem DACH?
Pierwsze spotkania odbywały się właśnie na dachu, na który wchodziliśmy schod- kami. Nad nami tylko niebo, obok drzewa i zasłuchane ptaki. I poetyckie strofy, roz- mowy ważne i niepoważne, nowe znajo- mości i przyjaźnie. Magia miejsca, czy lu- dzie, a może wszystko razem sprawiło, że rozstawać się było trudno. Grupa szybko rozrosła się do rozmiarów niebezpiecznych dla dachu. Spotkania trzeba było przenieść do galerii – pełnej bibelotów, artystycz- nych wizji autorów różnych przedmiotów. A ludzie?
Przyjeżdżają z całego kraju i zagranicy – Australii, Niemiec, Anglii, Szwecji, Danii, Belgii. Członkami naszego SAP są poeci z tych i innych krajów oraz z całej Polski (m.in. z Krakowa, Inowrocławia, Stalowej Woli, Łodzi, Świnoujścia) i wielu przyjeżdża
tylko na kilka godzin, żeby spędzić wspól- nie poetycki wieczór na DACHU, a nocą wracają do domów.
Spotkania odbywają się raz w miesiącu, w wakacje – podczas plenerów. Zawsze or- ganizowany jest Turniej Jednego Wiersza pod podanym wcześniej hasłem. Wiersze dostarczane są anonimowo – jeśli wiersz uzyskał nagrodę – autor ujawnia się i pre- zentuje. Piszę ten tekst po powrocie ze 111. DACHU. Mam przyjemność od początku or- ganizować te spotkania przy wsparciu kole- gów i opuściłam tylko jedno – ze względu na podróż zagraniczną.
Każdy wieczór ma program. Zawsze też mamy wspólną kolację – oryginalną, sma- kowitą, niepowtarzalną, przygotowywa- ną przez naszą gospodynię. Gościmy lu- dzi muzyki, którzy tworzą piękną opra- wę. Trudno zliczyć bardów, tancerki, ar- tystów o przeróżnych fascynacjach. Przez tydzień mieszkała na DACHU zaproszona przez nas blisko trzydziestoosobowa gru- pa zespołu z polskim rodowodem z Sybe- rii. Bez pomocy Grażyny Dąbrowskiej by- łoby to niemożliwe, bowiem kupiła ma- terace, koce, żeby artyści mogli mieć tu gniazdo. A my, DACHOWICZE, gotowali- śmy w wielkich garach posiłki, załatwia- liśmy im występy bez złotówki dotacji.
54 LiryDram październik-grudzień 2019


































































































   54   55   56   57   58