Page 82 - 12_LiryDram_2016
P. 82
80 LiryDram
lipiec–wrzesień 2016
Nadawałaś kurom imiona, byłaś też ogrodniczką, czytałaś Słowackiego i jeszcze paru innych poetów, podziwiając metafory oraz język pełen przymiotników.
Już nie podziwiasz nikogo, nawet epitetów, zżeranych przez wulgarność.
Jako dziewczynka biegłaś ku błękitom.
A teraz stoisz na wąskiej ścieżce nagle zakończonej znieruchomiała ze strachu i stara.
Możesz zapomnieć sen o tamtej małej.
Spacer
O północy pies wyprowadza mnie na spacer Alejkami krok po kroku na tej samej smyczy medytując nad kaprysami starości
Gdy w górze iskrzy pełnia śnieg skrzypi okolica wypełnia się naszymi oddechami
Zwierzęta w przeczuciu śmierci zwykle płaczą
ale Trotyl niknie w zaspie zżerany cukrzycą przecież jest wybrańcem wspólnego Boga, który obdarzył go łaską ludzkiej choroby
by wreszcie się uczłowieczył i wyszlachetniał Idziemy więc przed siebie albo biegniemy
w stronę, której nikt tak naprawdę nie zna
Pod latarnią rozwijamy zwoje tajemnic czekając aż zawyją wygłodniałe wilki
A gdy wracamy stamtąd cicho otwieramy drzwi do snu by przywołać szczenięce lata bez uwięzi