Page 78 - 26_liryDram_2020
P. 78

Sławomira Walencika
tupnięć
ła dotyk
obróbce... Ale nie, ono się wyrywa, podska- kuje subtelnie, wywija swoiste  gury, jak- by chciało mi powiedzieć – jestem tupnię- ciem radosnego bycia, chłonę każdy dotyk i go obłaskawiam. W orbitę mojego orzeź- wiającego rytuału wciągam i siebie, i cie- bie. Przecież każde tupnięcie może przero- dzić się w groźbę, w agresję, ale dotyk łaska- wy wprowadza w krainę łagodności, otwie- ra nieskończone przestrzenie, gdzie można poczuć się bezpiecznie i wyznać również to, co cię boli, uwiera, domaga się dopełnienia, spełnienia, przekreślenia.
Tak oto księga Sławomira Walencika otwie- ra się przede mną. Do wędrówki przez krainę naszej wspólnej wyobraźni zapraszają i sło- wa, i kreski. Słowa znaczą, a kreski wyzna- czają. Kto wie, czy nie są ważniejsze od słów albo przynajmniej równoważne. Kreski dys- kretne i otwierające, poszukujące klucza do uobecnienia się słowa, które z reguły opor- ne, wyrywa się próbie naszego skonkretyzo- wania i postawienia na baczność, do raportu. Ale czy ono zostało stworzone dla nas, czy to my jesteśmy jego sługami?
Walencik mnie wciąga, idę za nim strona po stronie, kraina po krainie; czytam, patrzę,
Szczęsny Wroński
Gdy przeczytałem ten tytuł, pomyślałem sobie, że niczego mi już więcej do szczę- ścia nie potrzeba. Nagle zobaczyłem siebie
unoszącego się lekko nad ziemią. Moje stopy, raz w butach, raz boso wybijały takt, odpycha- jąc się to od mięciutkiej murawy, to od szorst- kiego asfaltu. Ciało obracało się ciekawsko na wszystkie strony i ku mojemu zdziwieniu by- łem w stanie znaleźć się wszędzie. Jak nieco oprzytomniałem i siadłem przy biurku, uświa- domiłem sobie, że w istocie nie wydarzyło się nic niezwykłego. Po prostu tak działa tytuł książki, forma, która jak mantra otwiera niewi- dzialne drzwi i prowadzi do zupełnie dziewi- czych pomieszczeń. Treść jest przecież wszę- dzie, lecz niewiele znaczy, gdy nie odnajdzie się w swojej formie, poprzez którą może się ucieleśnić i wypowiedzieć. To tak jakby stanę- ła przede mną twoja dusza, być może odczuł- bym jej obecność, ale nie mógłbym spojrzeć jej w oczy, dotknąć ramienia, by wskazać coś na naszej wspólnej drodze lub usłyszeć stukot kroków zbliżający się, oddalający we własnym, niepowtarzalnym rytmie.
Tupnięć dotyk łaskawy... Spróbujmy to roze- brać, niech to łaskawe państwo się na chwi- lę uspokoi, ustateczni i podda intelektualnej
76 LiryDram styczeń–marzec 2020


































































































   76   77   78   79   80