Page 149 - 18_LiryDram-2018_d
P. 149
z lasu w aluminiowej bańce, robiła piero- gi; z pomidorów, których doglądał we wła- snoręcznie zrobionej szklarni, gotowała zu- pę o niepowtarzalnym smaku. Kiedy choro- wał, zajmowała się nim. Na pociętych kart- kach w kratkę spisywała wszystkie wydatki i sprawy do załatwienia. Nie było ich wiele. Ze mną grała w kółeczka i chowanego. I za- wsze była. Zwyczajnie. Po prostu. Czułam ich spokój. Udzielał mi się. Sama ich obec- ność i ład, który tworzyli, pozwalały myśleć,
pracować, skupiać się. To było moje szczę- ście. Brakuje mi ich. Nie znalazłam w życiu nikogo tak silnego wewnętrznie. Większość ludzi, których spotykam, ciągle przed czymś ucieka. Są wszędzie i nigdzie. A już na pew- no poza sobą...
Więc tym wspomnieniem chciałabym po- dziękować im za całe dzieciństwo i wiarę w ludzi. Teraz wiem, że bez nich nie dała- bym rady. Gdziekolwiek są, niech wiedzą, że ich życie miało sens.
styczeń–marzec 2018 LiryDram 147