Page 35 - 03_LiryDram
P. 35
Rok 1927. Konstanty Balmont w odwiedzinach u Marii Kasprowiczowej na Harendzie. Widać trwające prace przy budowie Mauzoleum.
Nadawała Marusia bliskim sercu kobietom zaszczytny tytuł „córki Harendy”. Zasłużyła nań szczególnie Wiesława Piotrowska-So- wadska, dobry duch tego domu, dorastająca z nim i w nim wiele lat kierująca Muzeum Harendy mądrze, twórczo i pięknie. Rozmowy z Marusią – o architekturze, mu- zyce, miłości, śmierci, polityce, poezji, hi- storii, a nade wszystko o dniu dzisiejszym Polski i świata. Biegliśmy do tego domu czerpiąc zeń wiedzę, radość, nadzieję. W ostatnich listach Marusi jest jeszcze od- blask tego szczęścia i nadziei. 4 września 1966 r.: Harenda jeszcze piękna i kwitnąca. Kocham ten miesiąc w górach. 8 październi- ka 1968 r.: Na Harendzie ciągły ruch – przy stoliku królowej Elżbiety znajomi i przyja-
ciele się mnożą. Ostatnio przyjaźń z poetą pełnym wyrazu – Różewiczem...
W szpitalu zakopiańskim grudniowego dnia 1968 roku prosiła by jej przeczytać wiersz Kasprowicza:
Gdy przyjdzie czas, gdy przyjdzie czas Odchodzić od pól tych i łąk
Słońcu się nisko pokłonię
Niebu pokłonię się w krąg...
Odeszła w dniu urodzin Jana Kasprowicza 12 grudnia 1968 roku. Zgasło „jaśnienie Marusi”. I lękaliśmy się, że tak zgaśnie ja- śnienie Harendy. Były lata gdy wydawało się, że tak właśnie się stało. Ale widocz- nie Marusia czuwa nad tym domem, bo
czierwiec 2014 LiryDram 33