Page 51 - 03_LiryDram
P. 51

krążąc żyłami ogrzewało wnętrze wilgocią zaś pęczniały ściany kiedy dzień płakał śmiechem
noc rozpaczą
bo odchodziłeś kochający i kochany w ciemność czyichś oczekiwań
i własnej powinności
wiatr sprzyjał
a ptaki krzyczały w takt
zaś kolejny dzień stawał w drzwiach poprzednim pijany
jakby w związku z nami
zatrzymał się czas
gdy witałeś mnie pięknie
choć w sąsiedztwie kanału
to poranna bryza święciła
jak kropidło
nie dziwiłam się wcale
czekaliśmy wiele lat
martwiło mnie tylko obejście płynący obok własnym nurtem świat choć mógłby istnieć dla harmonii właściwie kontrastującym tłem
lub przekorną ucieczką
przed zaniedbaniem
jak śniadanie na łódce Mike’a lub poezja Charlie’ego
zawsze wracałam do domu naszego pełna wolnej woli i twojego przyzwolenia z uśmiechem i pasją
choć dzień brytyjski deszczowy
i kanał groził wylaniem
głowę jednak chronił kapelusz
z oxfordzkim piórkiem
drzwi woskowa pieczątka z inicjałami
zaś przy oknie wisiało koło ratunkowe nasza tajemnica
czierwiec 2014
LiryDram 49


































































































   49   50   51   52   53