Page 31 - 22_LiryDram_2019
P. 31

w kryształowej trumnie umieszczonej na postumencie z czarnego marmuru. Dotych- czas mauzoleum było miejscem pielgrzy- mek przybywających do Pekinu turystów, którzy stali w długich kolejkach, by zoba- czyć ciało chińskiego przywódcy. Teraz jed- nak jest zamknięte i jak poinformował mnie mój przewodnik, ciało Mao jest przygotowy- wane do przeniesienia do prowincji Hunan, miejsca jego urodzenia. Sama nazwa placu Tiān’ānmén oznacza Bramę Niebiańskiego Spokoju,czyli położone na północnym krań- cu placu wejście na teren dawnej rezydencji cesarzy. Po zwiedzeniu placu weszliśmy na- reszcie do Zakazanego Miasta przez ogrom- ną, zakończoną łukowato bramę, największą z pięciu. Jak opowiedział mi tłumacz, roz- miar bramy miał kiedyś wielkie znaczenie – przez największą mógł wchodzić, a wła- ściwie być wnoszony, tylko imperator, przez dwie boczne mniejsze bramy wchodzili naj- wyżsi dostojnicy, będący blisko cesarza, a przez niskie, najmniejsze bramy przecho- dzili najmniej ważni, choć oczywiście zapro- szeni przez władcę goście. Bez specjalnego zaproszenia i zezwolenia nikt nie mógł wejść do rezydencji, stąd wzięła się popularna na- zwa Zakazane Miasto. Cesarska siedziba do dziś robi ogromne wrażenie. Piękne czerwo- no-niebiesko-zielono-złote budynki, bogato rzeźbione, cudowne kamienne i metalowe rzeźby, niesamowite wyposażenie komnat, ogromne wazy, w których kiedyś przecho- wywano i podgrzewano wodę na potrzeby cesarza – wszystko to zachwyca i fascynu- je. Usłyszałam też wiele historii i anegdot, związanych z poszczególnymi budynkami Gu Gong, gdyż Nikołaj znał to miejsce do- skonale i chętnie dzielił się ze mną swoją wiedzą. Po zwiedzeniu rezydencji poszliśmy
na niedalekie wzniesienie z pagodami, skąd był doskonały widok na cały obszar Staro- żytnego Pałacu. Bardzo byłam wdzięczna mojemu przewodnikowi za tę wycieczkę. A nie był to jeszcze koniec poznawania Peki- nu. Nikołaj zaprowadził mnie w miejsca ma- ło znane turystom – urokliwe wąskie ulicz- ki, parki z cienistymi tunelami utworzonymi przez zwisające gałęzie drzew, zaułki ciasne tak, jak te widywane w Wenecji. Wreszcie, nieco już zmęczeni, weszliśmy do kawia- renki na herbatę i cappuccino. Po chwili re- laksu ruszyliśmy do hotelu, bo następnego dnia o bladym świcie odlatywał mój samo- lot do Xichang. W hotelowym foyer spotkali- śmy dwoje kolejnych uczestników festiwalu, Lucię Cupertino z Włoch i Daniela Calabrese z Argentyny. Po przywitaniu umówiliśmy na wspólny poranny wyjazd na lotnisko i roze- szliśmy się do pokoi.
Rano hotelowym autobusem dotarliśmy (oczywiście pod troskliwą opieką Nico Tro- szina) do terminala linii krajowych. I tu oka- zało się, jakim szczęściem dla nas wszyst- kich była obecność Nikołaja. Odprawa była samoobsługowa, a ponieważ był to termi- nal krajowy, wszystkie napisy zamieszczo- no w języku chińskim. Niko sprawnie za- łatwił naszą odprawę i mogliśmy udać się do hali odlotów. Tym razem pekińskie lot- nisko już mnie nie przerażało. Wiedziałam, że trzeba jechać metrem do odpowiedniej bramki, nie stresowały mnie podniesione głosy pracowników lotniska, gdyż zoriento- wałam się, że jest to po prostu taki gardło- wy, głośny sposób mówienia. Razem z Lucią i Danielem dolecieliśmy do Xichang, gdzie przed lotniskiem powitali nas opiekuno- wie, którzy zawieźli nas do hotelu Qiong- hai. I tu spotkał nas prawdziwy szok! Hotel
styczeń-marzec 2019 LiryDram 29


































































































   29   30   31   32   33