Page 11 - LiryDram_17-2017
P. 11

w nieustannym zadziwieniu i przerażeniu poznaje świat... przekłada go na obrazy, rzeźby, wiersze, fotogra e. Słowo to cza- sem za mało, ponieważ ludzie coraz mniej skupieni nie zawsze słuchają słów. Świat współczesny to świat obrazkowy, medial- ny, kwadrofoniczny, to natłok wrażeń – ha- łas morderczy dla skupienia i analizowa- nia słów, znaczeń...
Na tym targowisku próżnej głośności sło- wo „kariera” nie brzmi dobrze. Nie je- stem  ghterką ani bohaterką gier kom- puterowych uzbrojoną w miecz, którym tnę konkurentów do sławy, nie mam sta- lowego pancerza... Jestem raczej skrom- ną kreatorką mojego małego kawałeczka świata. Dotykam go i poznaję bardzo sen- sualnie, i dziwię się, ciągle dziwię nad cu- dem, jakiego doświadczam codziennie... cudem natury, fenomenem narodzin i nieuchronnością przemijania, mądro- ścią biologii, instynktem zwierząt i ge- niuszem człowieczego mózgu... geniu- szem, który być może, co bardzo smut- ne, doprowadzi nas niedługo do samo- zagłady. Wobec tej rozpędzonej karuzeli wszechświata słowo „kariera” jest mar- nym, suchym listkiem unoszonym przez wiatr... ale się rozgadałam!
Często wspominasz, że najważniejszymi wartościami są dla ciebie dom, dzieci. Jak godzisz pisanie z wychowaniem dzieci?
– Pytasz jeszcze o dzieci? Moje dzieci już dawno wyruszyły w swoje własne życio- we podróże... sekunduję im z pewnej nie- narzucającej decyzji odległości. Staram się nie moralizować – szanuję ich odrębność i prawo do własnych błędów... taka to ze mnie zła matka.
W ubiegłym roku wydałaś nową książkę poetycką, powiedz czym jest dla ciebie wiersz i jego publikacja w tomiku? Czy je- steś bardziej czytelnikiem cudzych wier- szy czy twórcą własnej poezji? A może po- pularyzatorem cudzych wierszy?
– W zeszłym roku wyszły moje dwie książ- ki poetyckie. Jedna to tomik lotniczy Na prostej, który jest jakby dialogiem wierszy z prozą poetycką. Lotnictwo to miłość, któ- ra jeszcze bardzo głęboko we mnie siedzi. To całe lata spędzone na wysokości kilku tysięcy metrów, to tysiące godzin w brzu- chu wielkiego stalowego ptaka – to dystans do siebie, do ludzi, do ziemi. Nikt, kto nie doświadczył zawodu lotnika, nie zrozumie tego uczucia samotności we wszechświe- cie, tego oderwania od ziemskich proble- mów, które wśród wiecznych i obojętnych gwiazd zupełnie tracą znaczenie...
Druga książka to świetnie przetłumaczony na język węgierski przez Szabolcsa Szilágyi tom W ciszy dalekich lotnisk. Książka zosta- ła opublikowana w zbiorze elektronicznym Węgierskiej Biblioteki Narodowej... Bardzo się cieszę z tej publikacji, ponieważ moi przodkowie, jak zresztą wskazuje nazwisko, przywędrowali do Polski z Węgier za królem Batorym. Jeden z przodków, Andreas Zele- nay, był założycielem węgierskiego miasta Egyek. Jestem więc po części Węgierką...
Czy jesteś bardziej czytelnikiem cudzych wierszy czy twórcą własnej poezji? A mo- że popularyzatorem cudzych wierszy?
– Co za pytanie?! Oczywiście, że jestem przede wszystkim twórcą własnej poezji! Naturalnie, czasem czytam cudze wiersze, ale przyznam, że wyłączając moich ukocha- nych poetów, niechętnie to czynię. Nie chcę,
październik–grudzień 2017 LiryDram 9


































































































   9   10   11   12   13