Page 260 - Przejdź_na_wyższy_poziom_t1_flipingbook web authorized
P. 260

POLSKI DLA OBCOKRAJOWCóW

                  na drzwiach w lodówce, ale nie liczyłam ile ich było. Większości z nich nigdy
                  nie miałam okazji użyć, podobnie jak z innymi rzeczami. Szaleństwo kupowania
                  przestało po pewnym czasie ograniczać się wyłącznie do kosmetyków. Zaczę-
                  łam kupować mnóstwo ciuchów, gadżetów... czułam się jak na głodzie. To była
                  totalna głupota.  
                      Do pracy i do szkoły zwykle maluję się bardzo delikatnie, a większość ko-
                  smetyków leżała i czekała na „lepsze dni”. Nie miałam ich nawet kiedy używać,
                  tylko  jak  wychodziłam  gdzieś  ze  znajomymi.  Dopiero  mój  chłopak,  z  którym
                  mieszkam, zaczął się niepokoić, bo zaobserwował, że moja kolekcja jest znacz-
                  nie większa niż moich koleżanek i że to co robię przestaje być normalne. Zaczął
                  kontrolować moje wydatki. Przypadkiem dowiedział się, że mam drobne długi
                  u kilku naszych znajomych. Było mi okropnie głupio, ponieważ od czasu, kiedy
                  wyprowadziłam się od rodziców i zaczęłam żyć na własną rękę, nigdy nie bra-
                  kowało mi na nic pieniędzy. Nie chciałam go oszukiwać... może na początku tak
                  było... ale on zawsze był wobec mnie w porządku, dlatego nie chciałam chować
                  kolejnych zakupów po szafkach, żeby tylko nie zorientował się, że znowu coś
                  kupiłam. Wolałam być szczera i jeśli już mi się zdarzyło, to wolałam się przyznać,
                  i usprawiedliwić swój zakup, co nawet w moich uszach zaczynało brzmieć bez-
                  sensownie. Czułam, że kompletnie się pogubiłam, ale nie potrafiłam przestać.
                  Kontakty z Jackiem, moim chłopakiem, diametralnie się pogorszyły. Widziałam,
                  że ma do mnie coraz mniej zaufania. Im bardziej między nami się psuło, tym
                  miałam większą ochotę poprawić sobie humor zakupami. Koleżanki śmiały się
                  ze mnie, że nie potrafię już spotykać się w innym miejscu, jak tylko w centrum
                  handlowym. To było smutne, ale taka była prawda. Nie kręciły mnie kluby, kino,
                  kawiarnie itd.  
                      Sytuacja  kryzysowa  nadeszła  jednak  później.  Zaczęło  mi  brakować  na
                  czynsz, a w pewnym momencie i na jedzenie... Musiałam pooddawać niektóre
                  długi, a po wszystkich bieżących opłatach z pensji nie zostawało mi prawie nic.
                  Doszło do tego, że byłam na utrzymaniu mojego chłopaka. Wstyd się do tego
                  przyznać, ale potrafiłam pójść na zakupy i wydać nawet trochę jego pieniędzy...
                  Tłumaczyłam mu, że zmienia się pora roku i nie mam w czym chodzić... Pewnego
                  dnia oznajmił, że nie ma siły dłużej tolerować całej tej sytuacji i że jak mam taką
                  frajdę z zakupów, to powinnam kupić sobie nowego faceta. Miał dużo racji, ale
                  nie pozwoliłam mu odejść, ponieważ nie wyobrażam sobie życia z kimś innym.
                  Obiecałam, że się zmienię. Musiałam.
                      Poprosiłam rodziców, żeby pomogli mi trochę finansowo, abym mogła sta-
                  nąć na nogi. Zgodzili się, ale byli bardzo zdziwieni prośbą, ponieważ od dawna
                  nic od nich nie chciałam i nie mieliśmy ostatnio najlepszego kontaktu.  Myślę, że
                  trochę i w tym tkwił problem. Rodzice nigdy prawie nie dawali mi pieniędzy. Nie
                  miałam tak jak moi znajomi stałego kieszonkowego, musiałam ciągle prosić się
                  o pieniądze, nawet drobne.  Często było mi przykro... wydawało mi się, że jestem
                  gorzej ubrana, nie miałam na to żeby non-stop wychodzić gdzieś ze znajomy-
                  mi, czy to na kręgle, na pizzę itd. Oni zawsze mieli wszystko, czego chcieli, a ja
                  mogłam tylko patrzeć z zazdrością. Głupio mi było kiedy koleżanki oferowały
                  swoją pomoc i czasami fundowały niektóre wypady. Przez ten brak pieniędzy


              260
   255   256   257   258   259   260   261   262   263   264   265