Page 53 - Do Ojca
P. 53

MIEDNOJE
W otulinie lasu
   wykrot
haniebny tygiel
   nienawiści
cuchnie gencjanową
      mazią.
Sinymi ozorami
   ścieków
liże stopy drzew.
Bulgocze
   kobaltowy gejzer...
bluzga
   pęcherzami czaszek
pluje
   orzełkami Ojczyzny
   krzyżami odwagi
   miazgą komórek.
Sita palców cedzą
   niebieską posokę
łowią wiedzę
   byłego czasu.
Córki
bolesne płaczki losu
czczą
   zatopionych w dołach śmierci.
Srebrnymi
   kroplami rozpaczy
zmywają nienawiść
   z granatowych
strzępów.
Niebo
   szlocha deszczem
żałobnymi chustami otuliło
spływającą nad doły
pąsową kulę czasu.


































































































   51   52   53   54   55