Page 11 - 37_Lirydram_2022
P. 11

   Październik gra głuche preludie, Dyryguje Chopin listopadem
I tacy tu spóźnieni ludzie,
I legendarna tutaj władza.
Belweder wyspiańskimi mgłami owiany Petersburskim wzdycha tumanem.
W sennych oknach – płomień czy plamy? Szare widmo czy przywidzenie?
A kiedy gałęzie zaskrzypią,
Wschód wionie swoim zimnym nordem, Wiatr Ujazdowskie liśćmi zasypie, Asfaltową drogę ścieli hordom.
Wyściela rdzawymi liśćmi, Jak tatarskimi kilimami ... Strzeż, strzeż swoje miasto, Wartowniku z brązu, Adamie!
** *
Bezkrwawa Muza nieżywa, A niosę jej w ofierze biednej Moje okaleczone słowa, Martwe i skrwawione.
Nie ożywi, nie zapali,
Nie wyprostuje zgiętych krzyży. Oto każda myśl, każde mgnienie Stalowym ostrzem gardło tnie.
Hej, dopóki bije się w falach ulew
Doby tej okrutny wiatr,
Dopóty potrzebny grom potężnych słów, Co zahuczałby w kotłach liter!
Hej, gdzież ten hymn z zardzewiałych surm? Gdzie marsz niezwyciężonych kroków? Gdzie apokalipsa tych proroków,
Co powiodą do ostatniego szturmu?
1932
październik–grudzień 2022
LiryDram 9















































































   9   10   11   12   13