Page 9 - 37_Lirydram_2022
P. 9
Tam zaczarują hipnotyczne kobry
W pieszczotach złotociałych niewiast...
A tu – przeraża nabrzmiały wiatrem horyzont: Zwabi, zdradzi i odda wodzie.
I tylko tu wesoły hałas boju – Rozpędem burz i fal szalonych Bezkres! Oczarowany tobą,
Płynę do ciebie! W twój chmiel pijany!
Sny
Wczoraj znów śniłaś mi się Ty –
Z palącym okrzykiem w tajemniczej zorzy, Step, wsie, krzyże
I świst chersońskiego obszaru.
Szła straszna i rozchełstana, Szaleńczo-chytrze się uśmiechała, Opaloną czarnym wiatrem
Twarz nie od razu poznałem.
Wokół martwe place pól
W szatach mgły jesiennej.
Piekący pot, chłopski ból, Wzdychał do ziemi ciężko i pijanie.
Szłaś bezwładna jak ślepa, Jedynym snem, bólem jedynym. Szłaś na zawsze przeklętym polem I do stóp się przylepiał czarnoziem.
Do stóp poranionych... Mój krzyk Zamarł w gardle skrzepem krwi,
A Ty nie spojrzałaś w moją stronę, Marszcząc jeszcze mocniej brwi.
Ty, obojętna i obca,
W czarny step poszłaś... szukać... I wzrok drasnął ogniem noża,
I wzrok Twój nie zechciał poznać.
październik–grudzień 2022
LiryDram 7