Page 108 - MIL-OSC
P. 108
Do Safony
I.
Nauczycielko miłości,
która uplotłaś wianek z afrodyjskiej fali
wielokrotnie ugodzona słodko-gorzką strzałą Erosa. Stoję na lefkadyjskim brzegu
zapatrzony w odbicie tańczących Plejad,
tu gdzie wiatr tka twoje pieśni,
a noc pachnie kwiatami Charyt.
Jestem pogańsko szczęśliwy
i dlatego modlę się,
by ta chwila trwała wiecznie.
II.
Safono o oczach niecierpliwych jak płomienie. Jaśmin wpinasz w fiołkowe włosy,
by upoić faonową noc.
Falujący chiton obnaża ci uda,
które wiatr żarliwie całuje.
Zazdrosny księżyc podpływa do skały,
jak świadek miłosnych igraszek.
Wtedy znikają zmartwienia,
a echo układa strofy.
III.
Powróciłaś z obczyzny
i znów z werandy patrzysz na morze, które pulsuje twoim sercem.
W ogrodzie bose dziewczęta tańcem wchodzą w ołtarz drzew,
a salonowe lustra
czekają na odbicie nowych pieśni.
Gdy zapalisz sześcioramienny świecznik wzejdą gwiazdy.
Która wstawi się za mną?
- 106 -

