Page 145 - 27_LiryDram_2020
P. 145

Jest czar nieprzewidziany, gdy im powiesz i "siostro", I patrzysz w płeć ich bladą, tak przezrocze bieli,
Na której owdzie złote się plamki rozpostrą,
Jak na matowym płatku więdnącej kamelji.
Nie tknął żaden proch ziemi przeczystego łona, Bowiem źródło żywota w nich bije – weselnych. Jako przedniego wina amfora zamkniona,
Co pragnie się rozewrzeć dla warg nieśmiertelnych.
II.
A gdy śmiercią wieczoru niebiosa się spłonią, Dzwon łagodnie zwoływa na chór po nieszporze – Jakby ich modły były tą jedyną wonią,
Co jest zdolna ukoić melancholie Boże.
Wszystko w murach klasztoru jest zmierzchem i ciszą, Przewlekły dzwon wieczorny smętnym zewem gędzie, A one idą: korną procesyą mniszą, –
Jako na martwej wodzie płynące łabędzic.
Kładną długie zasłony białe. Tajemnice
Dusz ich skwitają ciche pod gromnic płomykiem: Że gdy siwy ksiądz w kapach przechodzi kaplicę, Śnisz ogrojce dziewicze z Bożym ogrodnikiem.
III.
Zasię zachwyt ekstazy tak łacno się dzieli,
A serce w ciszy modłów ukaja tak łzawe,
Że niejedna z nich długo w samotnej swej celi Powtarza w letni wieczór kościelne swe „Ave”.
Stojąc w otwartem oknie, gdzie śni noc daleka. Wznosi skrzydlatą jeszcze zasłonami głowę,
I długo w noc tęsknemi oczyma przewleka Rozmodlonych gwiazd złotych ziarna różańcowe.
GEORGES RAYMOND CONSTANTIN RODENBACH (1855–1898) – belgijski nowelista i poeta, przedstawiciel symbolizmu i dekadentyzmu; pisał w języku francuskim.
Wyboru wierszy dokonała Sylvia Liseling-Nilsson


































































































   143   144   145   146   147