Page 169 - 44_LiryDram_2024
P. 169
Serdżan Duhovicz
I to jest ptak
Odchodzę.
Z tego gniazda
pełnego ognia...
Ognia i cierni.
Idę tam
gdzie z uściskiem dłoni wstaje dzień, miłość,
a czasem i coś więcej.
Moje gniazdo jest ciepłe, choć wcześniej takie nie było. Dlaczego znowu? Znów
tu, gdzie...
Gdzie zawsze jest ciemno
i nie wstaje świt.
Czarna ziemia,
nędza i...
Odejdę jeszcze raz!
Miljan Nikolicz
Poezja albo nic
Nie ma poezji w supermarkecie,
w miejscach, gdzie sprzedaje się fast food, też jej nie ma,
pod regałami, na straganach z dżinsami Novi Pazar,
w zakładach bukmacherskich, gdzie rozgrywana jest loteria państwowa, poezji zabrakło też w telefonach
posłów, jakby jej nigdy nie było,
niewielu ludzi kłamie w tym wersecie, by się popisywać
w Bircuzi, gdzie serwuje się lokalną glinę
odcedzoną w postaci soku z rozgotowanych śliwek
i pigwy, nie ma liryki ani Itaki, żeby się opamiętać...
Chodzisz po szachownicy w czarnych butach
w grze, której wynik jest z góry znany...
i jako coś dla siebie wybierasz spomiędzy palców... żadnego śpiewu między udami pulchnych kelnerek
w stołówkach wojskowych nad Bosforem, nie ma tego ani tu, na Bałkanach, ani tym bardziej nigdzie indziej!...
lipiec–wrzesień 2024
LiryDram 167