Page 113 - 32_LiryDram_2021
P. 113

 CAŁOKSZTAŁT TWÓRCZOŚCI POETYCKIEJ
I zbudził mnie o świcie tupiąc o podłogę
w rytmie naszego głodu i nocy bez grzechu.
Z chłodnych ścian zwisały wyrzeźbione bogi
z niemym krzykiem na ustach, pięścią grożąc echu.
Gaśnie na mym policzku wysepka psiej śliny, jego brązowe oczy świecą jak niepokój,
szukał mój sen samotny w chłodzie łóżka winy, znalazł tylko własną twarz odbitą w psim oku.
Drzwi
Z ubezpieczenia dostałem siedemset złotych
zamówiłem za te pieniądze drzwi wejściowe
kilka razy dziennie chłodzę rozpacz klamką
dotykam faktury drewna jak ciała kobiety lub Twojej dłoni
Kiedy jestem na spacerze z psem lubię na nie patrzeć
z pobliskiego boiska na którym moje dzieci stawiały pierwsze kroki i nie opuszcza mnie ta świadomość że to drzwi za ubezpieczenie
Z daleka wyglądają jak wieko trumny
w której położyli Ciebie
ci z zakładu pogrzebowego
a jednak otwieram to wieko często
wchodzę do środka biorę talerz z dłoni żony
a kiedy wychodzę to wracam do żywych i próbuję nauczać
Drewno pęka od mrozu wiatru i deszczu czyżby żyło?
Post scriptum
Zapaliłeś wosk zniczy, wierząc w magię ognia. Próbowałeś się modlić, gładząc wzrokiem kamień. Odpowiadała cisza ponura jak zbrodnia.
Spadały zwiędłe liście wilgotne jak pamięć.
I klęczał tylko twój cień od płomieni krzywy nad drobną garścią kości tak bardzo ci drogą, bo tego dnia tylko ty odszedłeś stąd żywy,
A ci co chcieli bardziej, odejść już nie mogą
lipiec–wrzesień 2021
LiryDram 111
 






































































   111   112   113   114   115