Page 99 - 34_2022_LiryDram
P. 99
DEBIUT
piszę wiersze zjawą nie ręką
bo widziałam jak zarzyna się zwierzę jak się odbiera życie w imię siły
rozcina skórę na brzuchu gorące jelita przerzuca
z brzękiem do wiader
octem polewa co swoje szczypiące
wykopywane/zakopywane
mówili że umarł bo trzy miesiące oka nie zmrużył nocą go zawsze ojce nawiedzały i przez sen mruczał jakby w karty grał albo wódeczkę w koło polewał trzy miesiące bez wódeczki przeżyć trudno
ale za płotem same jęki i muczenie jakby bydło pod batem
więc sen go nie miał jak utulić tylko w gołe pięty podszczypywał wystukując miarowe (jak rezonans w szubinie):
pan bóg półbut polej pięknych nut
synowie i wnuczki chodziły za płot zaglądać
jak sąsiad z unii pieniądze w reklamówkach poprzywoził i teraz mu w dojarniach aluminiowe ręce krowy głaszczą
więc bał się że i jego takie ręce przyjdą dotknąć
że we śnie go zaduszą bo sąsiada od niemców zwyzywał
i krzyczał że go pepeszkiem popieści jak krów spod rąk nie puści
(mówili na niego pepeszek ja mówiłam panie pepeszku bo z wojny jeszcze miał znaleziony po ruskich
w ziemi za chlewem zakopał i trzymał na chude czasy ale jak mu żonę w cudzym łóżku gołą znaleźli
spod chlewu wykopał i wzdłuż żwirowanej drogi
przez całą wieś ganiał a ludzie z podwórek się śmiali i
śmiali jedli placek z kruszonką bo to była niedziela
i się śmiali po równo na zapas za wszystkie własne nieszczęścia)
styczeń–marzec 2022 LiryDram 97