Page 75 - 22_LiryDram_2019
P. 75

W tym samym okresie dzielił się podobnymi uwagami i wrażeniami z kontaktów z „to- warzystwem warszawskim” – jakie spotkać można u wód, „po Karlsbadach i Marienba- dach” – z Adamem Sołtanem. W owym „to- warzystwie warszawskim” zdecydowanie rej wodzą „przechrzty, celnicy, ludzie spa- noszeni od 1831 r. arendą wziętą od rzą- du nad wódką, tabaką i towarami, ludzie zowiący się Szmulami”. Wymienione póź- niej przez Krasińskiego nazwiska zostały w autogra e wymazane obcą ręką. Może to i lepiej, bo bardziej niż na poszczegól- nych ludzi zwrócić warto uwagę na ogól- ną charakterystykę tej grupy. Otóż nuwory- sze żydowskiego pochodzenia żyją w spo- sób ostentacyjnie wystawny (pamiętajmy o ascetycznej wręcz skromności Krasiń- skiego). Kochają się w balach, szczególnie tych, które organizowane są przez Rosjan, oraz wszelkich imprezach, w których mogą zbliżyć się towarzysko do dawnej, polskiej szlachty. Prawem tej – jak pisze Krasiński – społecznej „brahy” jest pazerność i bez- względność. „Wali się z pieca na łeb osta- tek godności narodowej, jak z nędzy i hań- by powszechnej korzystają Niemcy i Żydzi, jak Żydzi osiadają na gruzach naszych pa- łaców, jak wszędzie Żydzi i Żydzi tylko ma- ją wpływy, znaczenie, potęgę, dostatki. [...] Łzy zakręcą się w oczach i świat cały Ci się wyda tylko marną farsą”. Nauki księ- dza Chiariniego nie padły, jak widać z tych słów, na jałową glebę.
Niechęć, czy nawet nienawiść do wzboga- conych, „spanoszonych” Żydów nie mia- ła jednak u Krasińskiego podłoża wyraź- nie rasowego. Chociaż konsekwentne na- zywanie ochrzczonych Żydów lub potom- ków ochrzczonych Żydów Żydami właśnie
takie może sprawiać wrażenie. Obiektem nienawiści uczynił Krasiński raczej ludzi, którzy, zająwszy się handlem lub przemy- słem, każdą wartość zaczęli mierzyć w ska- li zysku, w wymiernych walorach material- nych. Na przykład znana w Polsce familia Łubieńskich była Krasińskiemu szczególnie nienawistna, chociaż trudno posądzać ją o jakiekolwiek związki z Żydami. Od czasu zatargu z Leonem Łubieńskim w 1829 ro- ku (awantura ta była bezpośrednią przyczy- ną relegowania poety z Uniwersytetu War- szawskiego) niechęć ta narastała z uwa- gi na aktywność  nansową i handlową ro- dziny. Henryk Łubieński był wiceprezesem Banku Polskiego i – wraz z generałem To- maszem Łubieńskim – współwłaścicielem domu handlowego. To było już wystarcza- jącym powodem, by Krasiński dostrzegł w nich duchowe pobratymstwo z izraelita- mi. W liście do Konstantego Gaszyńskiego radził swemu przyjacielowi, jako autorowi Jaksjady – pam etu z 1827 roku wymie- rzonego przeciwko żałosnej postaci Jaksy Marcinkowskiego, dyżurnego obiektu kpin w salonie generała Wincentego Krasińskie- go, a więc jako autorowi obdarzonemu ta- lentem satyrycznym, napisanie Mechesja- dy – utworu rozdzielonego na dwie części, z których pierwsza miałaby być poświęco- na Żydom, druga zaś – familii Łubieńskich. Pamiętać jednak trzeba, że ocena Krasiń- skiego nacechowana tu była wyraźnym su- biektywizmem, czy, ujmując rzecz po pro- stu, była niesprawiedliwa. Notabene takie literackie spiskowanie Krasiński znał od dziecka. To w salonie generała Wincente- go rodziły się plany Koźmianowych, anty- romantycznych kampanii, tu fabrykowa- no złośliwe epigramy przeciwko Marcinowi
styczeń-marzec 2019 LiryDram 73


































































































   73   74   75   76   77