Page 101 - 20_LiryDram_2018
P. 101

W ciszy zalążków życia
zerwali umowę.
Teraz wiatr bardziej pachnie solą,
a wieczorem miotamy się przed wejściem.
Adriana Jarosz
na Szewskiej
w piątkowy wieczór mija cię cień zgarbiony niepozorny lecz nie smutny
nie słyszysz kroków koślawych stóp
a masz wrażenie że wygrywają
na popękanych chodnikowych płytach melodie międzywojnia
potem widzisz że siada przy oknie pociera czoło (czujesz że starcza dłoń podburzona gorączką
ledwo trzyma szewskie szydło)
na kopycie forma
lada moment przybierze kształt kilka uderzeń młotkiem ostatnie poprawki zanim przyjdzie pan Estreicher (chciał by buty pasowały
do gabardynowego płaszcza)
na Szewskiej ludzkie uśmiechy kwitną niczym wiosenne jabłonie a oczy patrzą w oczy nigdy poniżej
nie ma znaczenia że sąsiad goj gojów nie należy wyciągać
(ze studni) ani (do niej wrzucać)*
dłoń pracuje coraz szybciej jakby to był jej ostatni taniec
w sobotę Szabas cieni
* Fragment słów Izraela Sahaka (Żydowskie dzieje i religia.
Żydzi i goje. XXX wieków historii).
lipiec–wrzesień 2018 LiryDram 99


































































































   99   100   101   102   103