Page 66 - 20_LiryDram_2018
P. 66
Jak wyglądała codzienność twojego ojca – jego praca i czas wolny – w ostatnich la- tach życia i wcześniej? Jesteś w stanie od- tworzyć jakieś wspomnienia z tym zwią- zane?
Codzienność. Zawsze zaczynało się od kawy na rynku. Punkt 10. Konwersacja ze znajo- mymi, codziennie przychodzili stali bywal- cy, także nowi. Otwarcie galerii. Po połu- dniu ta właśnie codzienność – malowanie w plenerze. Po znalezieniu miejsca, gdy było cieplej, rozstawiał kasetkę, siedzon- ko i dawał się ponieść, natomiast gdy było zimniej, zostawał w samochodzie – to by- ła jego pracownia – na siedzeniu pasażera, oczywiście w towarzystwie muzyki klasycz- nej. W bardzo niesprzyjające warunki po- godowe tworzył martwe natury w pracowni domowej. Ważne było, by nikt nie podglą- dał, jak pracuje.
Czy będąc dzieckiem, potem nastolat- kiem, miałeś okazję podglądać ojca przy pracy? Pamiętasz jego komentarze i reak- cje?
Jasne, że lubiłem podglądać, ale może dlatego powstało tak mało obrazów Rynku i okolic... Obrazy powstawały w godzinę, góra dwie, rysunki w kilka minut. Po ma- lowaniu wracał do galerii i dalej przyjmo- wał gości. Zanim powstało o cjalne autor- skie miejsce, rodzice zapraszali do galerii w naszym domu. Przy pracy był niesamo- wicie skupiony, może przez muzykę, któ- ra pomagała mu w kontemplacji natury, a tę cenił ponad wszystko. Widać to w je- go obrazach, każdy detal jest wiernym, realistycznym uchwyceniem pory roku, przejrzystości powietrza, wegetacji roślin, warunków pogodowych, gęstości chmur, temperatury, koloru światła. Jako profe-
64 LiryDram lipiec–wrzesień 2018