Page 100 - 23_LiryDram_2019
P. 100

98 LiryDram
kwiecień–czerwiec 2019
Zapisuję te słowa zbawienne dokładnie,
jak tamten napotkany w sanatorium kuracjusz, co wbijał nosem w dłoń dyktowany sto razy numer jego pokoju, do którego miał po coś wrócić ze spaceru tym nieskończonym
jak rozpiętość bezradnych ramion korytarzem, a wciąż błądził, krążył,
każdą rzęsą sprawdzał,
aż trzeba go było przywoływać.
O, właśnie, już wołają,
krzyczą, zda się, i na mnie.
A ja, cóż,
ze wszystkich możliwych stron zachodzę mą biedną, skołataną głowę:
jaką to ja, kurwa, miałem zagrać rolę...?
Marcin Orliński Krzycz
Krzycz, mężczyzno, o aro wypadku, kłusowniku, który sam siebie faszerujesz śrutem. Krzycz, kiedy rosną w tobie szkoły, księgarnie, banki i hipermarkety. Sprzedajesz to, za co ktoś cię kupił.
Krzycz, kiedy na ciebie krzyczą i kiedy próbują uśpić twoją czujność za pomocą nagród. Krzycz rano, wieczorem i w nocy. Ćwicz gamy, rób piruety, mieszaj
barwy, doktoryzuj się
z krzyku. Krzycz na głos i krzycz bezgłośnie. Marks, Nietzsche i Freud mieli rację: ktoś chce cię oszwabić. Krzycz, krzycz zwłaszcza na siebie,


































































































   98   99   100   101   102