Page 167 - 31_LiryDram_2021
P. 167

   W dole miasto jak piernik ozdobny
z wytłoczoną pieczęcią starego ratusza
i zegarem słonecznym, co milczy i słucha.
Obok domki przycupłe bajecznie,
jak pisklęta się tulą pod cieniem tej wieży,
z drugiej strony — przez wojnę — puste miejsce stoi.
A dalej, w prawo, jest Brama Nyska:
mały klocek-zabawka rzucony na drogę,
co się w pola przebija prosto jak wymierzył.
I krajobraz zimny pod stopami
na wyziębłej zieleni pagórków i dolin.
Nic nade mną — więc lekko patrzeć mi jak sokół
na wskroś powietrza otwartych stronic, które wokół od ptaka do ptaka pisane zielenią lasów, polem, chmurą sinej wody.
Tu, w skrzydłach wiatru, ja-ptak bezskrzydły:
ze stopami w kamieniach, wrośnięty w kamienie, które jeszcze są ziemią, chociaż są pod niebem.
Daniela Długosz-Pęca
Gdyby wiedzieć
Gdyby oko wiedziało czym jest łza
A serce
Krwiobieg słyszało
Odkryłabym geniusz podświadomości Z myśli się składam
Wyrażam emocjami w wewnętrznym kosmosie Wszystkie żywioły są we mnie
Gdy czas nadejdzie ulecę z wiatrem
Pamięć oniemieje
kwiecień–czerwiec 2021
LiryDram 165









































































   165   166   167   168   169