Page 47 - 31_LiryDram_2021
P. 47

Zacznijmy od najprostszego pytania: czy taki stan rzeczy doskwiera podmiotowi,
z jakich obrazów zbudowany jest ten wiersz? Dałoby się je podzielić na trzy grupy. Pierwszą stanowiłyby powszechne doświad- czenia codziennego życia w mieście: ruch na ulicach, sklepy kuszące promocjami, wałęsa- jące się psy, puby, gdzie można odpocząć przy piwie. Drugą – aktualne tematy z pierwszych stron gazet: dokuczliwy smog, wycinka Pusz- czy Białowieskiej, hasła wznoszone na mani- festacjach. Trzecią grupę opisać najtrudniej. To świat osobistych wyborów, ale też pewnych środowiskowych mód i sposobów reagowania na to, co niemiłe, uciążliwe czy groźne. Nowa płyta znanego artysty, festiwal muzyki alter- natywnej, serial, na którego kolejne odcinki nie trzeba czekać, bo można je ściągnąć na kom- puter – oto rozmaite sposoby ucieczki. Albo – by zacytować tytuł tomu, z którego pochodzi omawiany wiersz – Środki doraźne (2017). Piąta książka poetycka w dorobku Marcina Orlińskiego to opowieść o kimś, kto w świe- cie takim, z jakim mamy do czynienia, radzi sobie coraz gorzej. Ciemno, a jakby jasno. / Późno, a jakby wcześnie. / Leżę, a jakby stoję. / Na jawie, a jakby we śnie, czytamy w czterowierszu otwierającym tom. Można by w tych słowach usłyszeć dalekie echo lo- zańskich rozrachunków Mickiewicza lub któ- regoś z jego naśladowców, gdyby nie tytuł – Typowa noc bez antydepresantów – moc- no osadzający wiersz nie w tradycji, tylko we współczesnej rzeczywistości. Co więcej, w odróżnieniu od ewentualnego mickiewi- czowskiego prawzoru nie ma tu żadnej wa- loryzacji doświadczeń. Te cztery skromne wersy wprowadzają nas w świat, którego ce- chą zasadniczą jest płynność, niestabilność. Wszystko tu jest „jakby”, na niby – niewy- raźne i nieoczywiste. Nie wiadomo jednak,
sprawia mu ból, czy może jest przyjemny, czy też po prostu jest przezeń przyjmowa- ny do wiadomości. Dopiero kolejne wiersze z tomu dopełniają ten obraz: oto świat kogoś, kto usiłuje poradzić sobie z napierającym ze- wsząd (z zewnątrz i od wewnątrz) chaosem. Pomocą są leki i terapie, ale też poczucie hu- moru – jak w innym krótkim wierszu, zaty- tułowanym Odstawianie: Psychiatra powie- dział mi, / że mogę już wszystko / odstawić. Zacząłem więc // odstawiać takie rzeczy, / o jakich wstyd mi / tutaj mówić.
Wiersz Suplikacja poeta umieścił mniej wię- cej w połowie książki. Trzy grupy obrazów, o których wspomniałem na początku, zmie- szane tu zostają w coś w rodzaju modlitwy – osobliwej, bo właściwie areligijnej. Suplika- cja to forma, w której wyraża się zjednoczoną wiarą zbiorowość; jeśli sięga po nią jednost- ka, to po to, by wypowiedzieć się w imieniu tej zbiorowości, opowiedzieć nie o osobistych rozterkach, lecz o wspólnie przeżywanym kry- zysie i wspólnie przeżywanej nadziei. Supli- kacja ma też na ogół wyrazistego adresata: to Bóg, „święty, mocny, nieśmiertelny”, a więc w jakimś sensie daleki, nieliczący się z ogra- niczeniami, z którymi muszą się liczyć słabi, śmiertelni ludzie. U Orlińskiego zachowany zostaje ogólny schemat tego rodzaju modli- twy – z powtarzającym się błagalnym uchroń mnie – ale zmieniają się i adresat, i treść. Nie chodzi tu już o sprawy ostateczne czy groźbę jakiejś zasadniczej katastrofy, w której stronę zmierza świat. Chodzi raczej o podmiot pod- dawany nieustająco próbie wytrzymałości.
Takich „nadwrażliwych” bohaterów poezja polska miała sporo. Dość wspomnieć Andrzeja
kwiecień–czerwiec 2021 LiryDram 45





























































































   45   46   47   48   49