Page 68 - 11_LiryDram_2016
P. 68
Pełń
Piotr Grzesik
Idzie przez podwórze, potem jest bram- ka żelazna – Bogdan powiedział, żeby przyjść, bo będzie miał jakieś nowe „ad-
resy” – rm zachodnich albo z Ameryki, które, jeśli do nich napisać, przysyłają re- klamówki i prospekty – to jest w wielkiej cenie i się dobrze wymienia nawet na pi- sma pornogra czne z RFN-u, gdzie WIDAĆ WSZYSTKO – dosłownie – to znaczy dziew- czyny nie dość, że pokazują cyce, to jeszcze palcami rozrywają sobie tę swoją pustkę do wypełnienia (MNĄ! MNĄ!! MNĄ!!! – NI- KIM INNYM!) – dziewczyny, którym nadaje się imiona koleżanek i ich sióstr starszych, i się je MA – przeważnie gdzieś tajnie scho- wane, niczym sekretne kochanki, i się je odwiedza kilka razy dziennie co najmniej,
żeby z nimi to robić, jeśli wie się już jak, bo nie wszyscy wiedzą.
I dalej przejściem wąskim za ich garażem, teraz skręt koło jesiona i jest królikarnia – osiem małych klatek jedna na drugiej, w su- mie dwa rzędy, gdzie mieszkają te śmieszne stworzenia – najbardziej niewinne z niewin- nych, zupełnie nieszkodliwe i niemądre – nie tak jak koty, które lubi, ale które zabijają myszy. I idąc wtedy do domu Głuszczyków, do Bogdana – to jest wnuk Starego (tak się mówiło na Głuszczyka ojca, patriarchę rodu) – staje jak wryty przed królikarnią i widzi – Stary właśnie zabił królika – wiadomo jak – uderzeniem w tył głowy, oni tak to robią – to nie jest pewna śmierć, a jeszcze Stary wrócił z tuczarni już dobrze podpity – jak zawsze
66 LiryDram kwiecień–czerwiec 2016