Page 13 - 25_LiryDram_2019
P. 13

zindywidualizowanego punktu widzenia, głos z „ja”, jest najbardziej naturalny, ludz- ki, uczciwy, nawet jeżeli rezygnuje z szer- szej perspektywy. Opowiadać w tak rozu- mianej pierwszej osobie to tkać absolutnie niepowtarzalny wzór, jedyny w swoim ro- dzaju, to mieć jako jednostka poczucie auto- nomii, być świadomym siebie i swojego lo- su. To jednak znaczy także budować opozy- cję: „ja” i „świat”, a ta bywa alienująca. Myślę, że narracja prowadzona w pierwszej osobie jest bardzo charakterystyczna dla współczesnej optyki, w której jednostka peł- ni rolę subiektywnego centrum świata. Cy- wilizacja Zachodu jest w dużej mierze zbu- dowana i oparta właśnie na owym odkryciu „ja”, które stanowi jedną z najważniejszych miar rzeczywistości. Człowiek jest tu głów- nym aktorem, a jego osąd – mimo że jeden z wielu – traktowany jest zawsze z uwa- gą i powagą. Opowieść snuta w pierwszej osobie wydaje się być jednym z najwięk- szych odkryć cywilizacji ludzkiej, jest czyta- na z namaszczeniem i darzona zaufaniem. Ten rodzaj opowieści, kiedy widzimy świat oczami jakiegoś „ja” i słuchamy świata w je- go imieniu, buduje więź z narratorem jak żaden inny i każe postawić się w jego niepo- wtarzalnej pozycji.
Nie da się przecenić tego, co pierwszooso- bowa narracja zrobiła dla literatury i w ogó- le dla ludzkiej cywilizacji – przerobiła opo- wieść o świecie jako miejscu działań hero- sów czy bóstw, na które nie mamy wpływu, na naszą indywidualną historię i oddała sce- nę ludziom takim samym jak my. Na doda- tek, z takimi samymi jak my łatwo się ziden- ty kować, dzięki czemu pomiędzy narrato- rem opowieści a czytelnikiem czy słucha- czem rodzi się emocjonalne porozumienie,
bazujące na empatii. Ta zaś ze swej natu- ry zbliża i niweluje granice – bardzo łatwo jest zatrzeć w powieści granice między „ja” narratora i „ja” czytelnika, a powieść, która „wciąga”, wręcz liczy na to, że granica ta zo- stanie zniesiona i unieważniona, i to czytel- nik, dzięki empatii, stanie się na jakiś czas narratorem. Literatura stała się więc polem wymiany doświadczeń, agorą, gdzie każ- dy może opowiedzieć swój własny los albo dać głos swojemu alter ego. Jest to przy tym przestrzeń demokratyczna – każdy może się wypowiedzieć, każdy może też dokonać kre- acji „głosu, który mówi”. Chyba jeszcze ni- gdy w historii człowieka tak wielu ludzi nie zajmowało się pisaniem i opowiadaniem. Wystarczy spojrzeć na pierwsze z brzegu statystyki.
Kiedy odwiedzam targi książki, widzę jak wiele wydawanych książek dotyczy właśnie tego – autorskiego ja. Instynkt ekspresji – może równie silny jak inne instynkty, które projektują nasze życie – najpełniej objawia się w sztuce. Chcemy być zauważeni, chce- my poczuć się wyjątkowi. Narracje typu: „Opowiem ci moją historię”, „Opowiem ci historię mojej rodziny” ewentualnie „Opo- wiem ci, gdzie byłam” to dziś najpopular- niejsze gatunki literackie. Jest to fenomen na wielką skalę także i dlatego, że dzisiaj powszechnie potra my posługiwać się pi- smem i wielu ludzi osiąga tę kiedyś zastrze- żoną dla nielicznych umiejętność wyrażenia siebie samego w słowie i opowieści. Para- doksalnie jednak wygląda to na chór złożo- ny z samych solistów – głosy nakładają się na siebie, rywalizują o uwagę, poruszają po podobnych traktach, ostatecznie wzajem- nie się zagłuszając. Wiemy o nich wszyst- ko, jesteśmy w stanie utożsamić się z nimi
październik-grudzień 2019 LiryDram 11


































































































   11   12   13   14   15