Page 14 - 25_LiryDram_2019
P. 14
i przeżyć ich życie jak swoje. Mimo to jed- nak doświadczenie czytelnicze zaskakują- co często jest niekompletne i rozczarowują- ce, bo okazuje się, że ekspresja autorskiego „ja” nie daje gwarancji uniwersalności. Cze- go nam brakuje, to – jak się zdaje – parabo- liczny wymiar opowieści. Bohater paraboli jest bowiem zarazem sobą, człowiekiem ży- jącym w określonych warunkach historycz- nych czy geogra cznych, a jednocześnie wykracza daleko poza ten konkret, stając się Każdym i Wszędzie. Kiedy czytelnik śle- dzi czyjąś historię opisaną w powieści, może utożsamiać się z losem opisywanej postaci i rozważać jej sytuację jak swoją, w parabo- li zaś musi zrezygnować zupełnie ze swo- jej odrębności i stać się tym Każdym. W tym wymagającym psychologicznie zabiegu pa- rabola, znajdując dla różnych losów wspólny mianownik, uniwersalizuje nasze doświad- czenie, a jej niedostateczna obecność jest świadectwem bezradności.
Być może, żeby nie utonąć w wielości tytu- łów i nazwisk, zaczęliśmy dzielić ogromne lewiatanowe ciało literatury na gatunki, któ- re traktujemy jak dziedziny w sporcie, a pi- sarzy i pisarki jak wyspecjalizowanych za- wodników.
Ogólne skomercjalizowanie rynku literac- kiego doprowadziło do podziału na branże – odtąd odbywają się targi i festiwale lite- ratury takiej czy siakiej, zupełnie osobno, tworząc klientelę czytelników, którzy chęt- nie zatrzaskują się w kryminale, fantasy czy science- ction. Cechą szczególną tej sytu- acji jest, że to, co miało jedynie pomóc księ- garzom i bibliotekarzom w uporządkowaniu na półkach ogromu wydawanych książek, a czytelnikom pomagało zorientować się w wielkości oferty, stało się abstrakcyjnymi
kategoriami, w które już nie tylko wrzuca się zaistniałe dzieło, ale według których zaczy- nają pisać sami pisarze. Coraz częściej ga- tunkowe dzieło przypomina foremkę do cia- sta, która produkuje bardzo podobne rezul- taty, ich przewidywalność uważana jest za cnotę, ich banalność za osiągnięcie. Czytel- nik wie, czego ma się spodziewać i dostaje dokładnie to, co chciał.
Zawsze intuicyjnie byłam przeciwko ta- kim porządkom, ponieważ prowadzą one do ograniczania wolności pisarskiej, do niechę- ci wobec eksperymentu i transgresji, która jest istotną cechą tworzenia w ogóle.
I zupełnie wykluczają z procesu twórczego wszelką ekscentryczność, bez której nie ma sztuki. Dobra książka nie musi się opowia- dać za swoją gatunkową przynależnością. Podział na gatunki jest wynikiem skomercja- lizowania całej literatury i efektem trakto- wania jej jako produktu do sprzedaży z ca- łą lozo ą brandu, targetu i tym podobnych wynalazków współczesnego kapitalizmu. Możemy mieć dziś wielką satysfakcję, że je- steśmy świadkami powstania nowego spo- sobu opowiadania świata, jaki niesie ze sobą serial lmowy, a którego ukrytym zadaniem jest wprowadzić nas w trans. Oczywiście ten sposób opowiadania istniał już w mi- tach i opowieściach homeryckich, a Herku- les, Achilles czy Odyseusz to bez wątpienia pierwsi serialowi bohaterowie. Jednak nigdy wcześniej nie zagarnął on dla siebie tak du- żo przestrzeni i nie wpływał tak istotnie na zbiorową wyobraźnię. Pierwsze dwie deka- dy XXI wieku z pewnością należą do seriali. Ich wpływ na sposoby opowiadania (i przez to też rozumienia) świata jest rewolucyjny. Serial w dzisiejszej postaci nie tylko rozcią- gnął uczestniczenie w narracji w obrębie
12 LiryDram październik-grudzień 2019