Page 9 - 12_LiryDram_2016
P. 9

Pani Uto, kiedy przeprowadzam ten wy- wiad, jest Pani przed wręczeniem Nagro- dy im. C.K. Norwida za najlepszą książkę roku 2016. Wygrała Pani z największymi zgłoszonymi do tej nagrody nazwiskami – czy to zmieniło jakoś postrzeganie Pani samej w literaturze i tzw. świecie literac- kim? Jak widzi Pani obecnie swoją postać i swoją, że tak powiem, dalszą literacką karierę?
– Naprawdę wygrałam? Nie interesowałam się i nie wiem kto jeszcze był zgłoszony. Nie myślę w kategoriach literackiej kariery. Nic nie chcę wiedzieć o układach czy animoz- jach w środowisku literackim, właściwie nie mam czasu na „życie literackie”. Mogę lubić poszczególnych ludzi.
Dobrą stroną tego, że byłam nominowa- na, jest to, że znajomi przestają patrzeć na mnie jak na kompletną wariatkę. Że nie dorabia się, nie mości w życiu, a tu ktoś za taką dziwną działalność jak składanie słów chce dać nagrodę, konkretne pieniądze. Pi- sanie jest częścią mojej własnej drogi, nie traktuję tego jako działania w społeczeń- stwie, robienia kariery. Oczywiście słowo drukowane mogą (o dziwo, czasem chcą) przeczytać inni.
Czym jest dla Pani wiersz i jego publika- cja? Jest Pani bardziej czytelnikiem cu- dzych wierszy czy twórcą własnej poezji? – Pisanie jest jednym z moich sposobów istnienia, odnajdywaniem się w świe- cie, w życiu, które jest i okrutne i piękne. Człowiek ma szansę decydować, jakie dla niego będzie. Powstający wiersz jest w ja- kimś sensie zapisem takiej decyzji. Jest też poszukiwaniem porządku w bezmia- rze istnienia. Słowa mogą być ciężkie od
znaczeń, które jednak nigdy nie udźwigną wszystkiego, ale próbowanie już jest dla mnie ważne.
Czytam oczywiście od czasu do czasu wier- sze innych. I te dawne, i współczesne. Ze współczesnymi jednak muszę uważać, żeby mnie nie zalały. Jak widzi się tyle słów, to ogarnia niechęć do dodawania swoich, może słusznie, ale potem znów jakoś trze- ba mierzyć się z... czym? – no właśnie o tym jest poezja.
Od dziecka Pani imię było kojarzone z Pani sławnym ojcem Julianem. Jak to wpłynę- ło na rozwój indywidualnej drogi twór- czej? Jacy twórcy byli dla Pani istotni?
– Wpłynęło tak, że nie miałam zamiaru pi- sać. I dość długo mi się to udawało. Poezja wydawała mi się czymś tak niezwykłym, nieosiągalnym, poszłam najpierw na studia matematyczne, potem na malarstwo. Aż tu pyk!... i sama zaczęłam sklecać słowa, w dodatku okazało się, że ten mój sposób wypowiedzi wydaje się poezją. I że jest to sposób mówienia o świecie, życiu naj- bardziej zbliżający się do prawdy. Tak jak w młodości chciało się naiwnie znaleźć równanie opisujące prawa świata, tak moż- na szukać odpowiedniego ułożenia słów. Też w końcu naiwnie, bo najważniejsze znajduje się inaczej.
Myślę, że wszystko, co nas spotyka, co się przeżywa, jest istotne. Nie czuję, żebym miała jakichś mistrzów, każda dobra poezja jest, nawet podświadomie, inspirująca.
Czy dostrzega Pani różnicę między poezją pisaną – jak to się potocznie mówi – przez „młodych pryszczatych” a tą pisaną przez Pani równolatków?
lipiec–wrzesień 2016 LiryDram 7


































































































   7   8   9   10   11