Page 10 - 12_LiryDram_2016
P. 10
– Może ja sama jestem pryszczata, bo za- częłam pisać dopiero dokładnie dwanaście lat temu? Ze słowem, które pojawia się na kartce, jestem sama, nie interesuje mnie, gdzie ktoś sytuuje to, co piszę. To moje zmaganie, moja wolność, czasem radość. Myślę za to i mam nadzieję, że człowiek dojrzewa, i tak na przykład nie przepa- dam za wczesnymi wierszami mojego ojca z czasów 3M, choć jest już w nich niezwy- kła wrażliwość na słowo, a cenię później- sze. Myślałam, że mogę zacząć pisać, jak już to, co mam powiedzieć, będzie dojrza- łe moim życiem. Oczywiście dojrzały może okazać się trzydziestolatek, a niemądry siedemdziesięciolatek. Nie ma chyba ści- słych podziałów.
Mówi się czasem, że książka składa się z dwóch części: z tego, co autor napisał, i z tego, czego nie napisał. Co Pani powie o tej drugiej części w stosunku do swo- ich książek, szczególnie ostatniego zbio- ru wierszy? Jakiego tematu, który – być może jest taki – dręczy i męczy, w niej Pani nie poruszyła?
–Tematy same się pojawiają i nie mam wewnętrznej cenzury. Te zamieszczone w tomiku łaskawie się pojawiły, zjawią się może inne. Mam wrażenie, że nie mam na to wpływu. Myślę za to, że chciałabym, aby to, co piszę, dawało komuś, kto przeczyta, optymizm, taki ostateczny, niekoniecznie łatwy optymizm. I radość. Kiedyś w szkole jakiś uczeń powiedział: „Pani wiersze takie poważne, a przecież pani taka wesoła”. Ni- gdy nie myślałam, że są smutne, są wciąż ponawianą próbą dotarcia do istoty bytu, choćby do jego najdrobniejszego okruszka, ale może są też jakby „odhaczeniem” pew-
nych spraw, wyzwoleniem się z nich. Do wewnętrznej ciszy?
Jakimi cechami powinien dysponować Pani idealny czytelnik? Co powinien wie- dzieć zawczasu i na co powinien być przy- gotowany? Czego Pani oczekuje od swoich czytelników?
– Kiedyś zrobiłam przyjęcie pod tytułem „zrzutka na tomik”, przyjaciele wrzucali do skarbonki co łaska i losowo wybierali kartki z poszczególnymi wierszami. I co sie oka- zało? Trafiały do nich wiersze najbardziej pasujące, albo ogólnie, albo do konkretnej ich sytuacji życiowej! Może być tak, że z ca- łego tomiku jeden wiersz powie o naszym wspólnym doświadczeniu, podobnym od- czuwaniu. Daję czytelnikowi całkowitą wol- ność. Bo taką wolnością wydaje się pisanie (chociaż może to nieprawda i jesteśmy tyl- ko przekaźnikami słów?).
Czy według Pani tak zwany artysta – pi- sarz, poeta, zwłaszcza kobieta – różni się czymś od innych ludzi, którzy artystami nie są? A jeśli tak, to czym?
– Żyję i borykam się z życiem materialnym jak inni, nie czuję się „zwłaszcza kobietą”. Czas na pisanie, choć bardziej nawet na malowanie, bo jest bardziej czasochłonne, muszę sobie wyrwać. Odrzucić liczne, zwy- kłe obowiązki. Artysta to może ten, który ma dłuższe czułki wystawione na rzeczywi- stość?
A może jest i tak, że w niektórych, bardziej szurniętych ludzi rzeczywistość się wpycha i chce samą siebie wyrazić?
Od czego zależy i czy tak w ogóle dzisiaj jest według Pani możliwy sukces kobie-
8 LiryDram lipiec–wrzesień 2016