Page 113 - 10_LiryDram_2016
P. 113
mimo, że grająca wszystkie panie Katarzy- na Pietrzyk wraz z reżyserką Justyną Ko- walską zadbały o atrakcyjne zróżnicowanie sceniczne poszczególnych narracji. Aktorka zmieniała stroje i konwencje monologu jak rękawiczki, szkicowała postacie nie bojąc się ostrej, wyrazistej kreski, atoli wspaniale umiała trzymać się tej, jedynej w swoim ro- dzaju autoparodyjnej stylistyki, gdzie każde serio musi być kontrapunktowane kpiną a w żartach kryją się i wzruszenia, i ból, i praw- dziwe wyznania miłosne (choć, nie ma co ukrywać, najczęściej jest to miłość własna mahatmy Witkaca).
W tym uatrakcyjnianiu przedstawienia twórczynie posunęły się może odrobinę za
daleko w scenie z udziałem publiczności. Jest tam taka sekwencja próby „Bzika tropi- kalnego”, gdzie wyciąga się widzów na sce- nę, „powierza się” im role z tej egzotycznej komedii i każe odgrywać nie tyle sceny, ile groteskowo przesadne opisy z didaskaliów. Może to mój prywatny hyź, ale wściekle nie lubię w teatrach praktyki stosowane daw- niej tylko w cyrkach, gdy wywabiani na are- nę widzowie brali udział w clownowskich repryzach. Śmiem twierdzić, że te nume- ry będą wychodziły teatrowi bokiem; już mi się zdarzyło nie raz i nie dwa widzieć przedstawienia - bynajmniej nie komedio- we - doprowadzane na granicę rozbicia, ponieważ widzowie przyszli z aprioryczną,
fot. Piotr Korczak
styczeń–marzec 2016 LiryDram 113