Page 32 - 26_liryDram_2020
P. 32
Bulwar Singera, zbierający wiersze z moich podróży do Stanów Zjednoczonych, nie zdawałem sobie sprawy, że otwiera się w mojej twórczości nowy etap, a następne wyprawy, do Chin, do Iraku
i Armenii zaowocują kolejnymi książkami i staną się ważną cząstką mojego poetyckiego dorobku. Ale czy te wiersze można określać mianem „podróżnych”, jak to sugeruje zapis w bibliotekach i jak zaczynają je określać krytycy? Może dla rozwikłania tego dylematu wartościowa będzie publikacja szkicu Krzysztofa Derdowskiego, który powstał na kanwie trzech moich ostatnich zbiorów wierszy.
Bulwar Singera, Sprzedawca skow- ronków i Żółty oleander to trzy książki Dariusza Tomasza Lebiody będą-
ce zwieńczeniem podróży poety do USA, Chin i Iraku. Zawierają wspomnienia spisa- ne prozą i wiersze będące odzwierciedle- niem stanu jego emocji i przemyśleń. Nie- wątpliwie są poważnym osiągnięciem, bo Lebiodzie udaje się pokazać w tych trzech książkach liczne fascynacje i stworzyć spój- ny obraz świata. W spotkaniu z innymi kul- turami autor jest aktywnie poznający, za- ciekawiony tym, co go spotyka. To nie jest turysta przywiązany do hotelu, gdziekol- wiek się znajduje, szuka spotkania, uważ- nie obserwuje, emocjonalnie reaguje na to, co się mu przytra a. Dobrze się chy- ba też stało, że Lebioda nie jest młodzie- niaszkiem, to człowiek dojrzały, liczący po- nad pięćdziesiąt lat. A zatem dostrzegają- cy już w świecie i w sobie samym proce- sy nieodwołalnego przemijania. Mający za sobą wiele przeżyć i lektur. Nie żywi mło- dzieńczych złudzeń. Nie bez znaczenia jest i to, że Lebioda jest autorem już trzydzie- stu zbiorów wierszy. Tworzy od lat osiem- dziesiątych. Ma więc doświadczenie w pi- saniu, a najkrócej mówiąc nie schodzi poni- żej dość wysokiego poziomu poezjowania.
Dariusz Tomasz Lebioda
Po trzydziestu latach pisania wierszy wie, jak się to robi. A przecież przez pierwsze lata twórczej drogi był poetą swego pokole- nia. W takich tomikach jak Samobójcy spod wielkiego wozu, Najnowszy testament, Po- le umierającej kraski opowiadał o młodych ludziach szukających własnej tożsamości, gdzieś pośród ćpania, picia, „Solidarno- ści”. A było to pokolenie wielu przedwcze- snych śmierci i psychiatrycznych powikłań. Lebioda odnalazł swój głos osobny, między Nową Falą a Nową Prywatnością. Nie był jak nowofalowcy polityczny. Nie był jak po- eci Nowej Prywatności domowy i zaścian- kowy. Wykorzystywał swoje najbliższe do- świadczenia z blokowiska, z lichej bydgo- skiej dzielnicy. Nie eksponował przesadnie własnego losu i doznań. Chciał być kronika- rzem własnego pokolenia. I był. Należę do tego pokolenia i mogę zaświadczyć, że wie- lu naszych wspólnych znajomych zaćpało się na śmierć, inni popędzili za forsą, gu- biąc po drodze to, co osobiste i niepowta- rzalne. Wiersze podróżne Lebiody, o któ- rych chcę tu opowiadać, nie zrywają z wy- znaczoną przez autora tomu Płacz, moje pokolenie poetyką wzmożonej socjologicz- nej obserwacji, uwrażliwienia na przeżycia innych ludzi.
30 LiryDram styczeń–marzec 2020