Page 11 - 18_LiryDram-2018_d
P. 11

Sykstusowi V w wydaniu w 1598 roku bulli, w której o cjalnie pozwalał on na rekruta- cję kastratów do chóru Kaplicy Sykstyńskiej w Watykanie. Od tej pory 32 papieży przez ponad 300 lat (aż do 1903 roku) zachwycało się pięknym głosem kastratów, przymykając oko na ten upokarzający proceder. Najwięcej kastracji dokonywano we Wło- szech – około czterech tysięcy rocznie. Szczególnie słynął z tego procederu Ne- apol. Chłopcy mieli wtedy osiem, dziewięć lat. Otumaniano ich opium, potem wsadza- no do balii z lodowatą wodą, następnie roz- cinano mosznę i usuwano jądra. Rozcię- cie zszywano. Po mniej więcej dwóch tygo- dniach, jeśli nie wdało się zakażenie i pa- cjent przeżył, rana się goiła i chłopiec mógł kontynuować lekcje śpiewu. Kastracja po- wodowała zaburzenia gospodarki hormo- nalnej – chłopcy ci nie przechodzili muta- cji, ich krtań nie sztywniała, struny głoso- we zachowywały elastyczność. Nie mieli oni zarostu, byli albo smukli z nienatural- nie wydłużonymi kończynami, albo też bar- dzo otyli. Ich klatka piersiowa rozrastała się jak u mężczyzn, a szeroki mostek dawał wy- jątkowy rezonans i wolumen głosu. Kastraci mieli więc nadzwyczajne warunki wokalne. Mogli śpiewać minutę albo dłużej na jed- nym oddechu. Ich głos obejmował trzy okta- wy i posiadał niezwykłą giętkość i bogactwo tonów harmonicznych. Nie bez kozery nazy- wano ich „śpiewającymi maszynami”. Żeby jednak osiągnąć wymaganą technikę i móc popisywać się wirtuozerią przed publiczno- ścią, musieli przez całe lata po parę godzin dziennie ćwiczyć głos.
Techniki koloraturowe, którymi śpiewali, do dziś należą do najtrudniejszych technik wokalnych i są niezwykle wymagające. Po-
zwalają na ozdabianie dźwięków muzyczny- mi ornamentami – trylami, przejściami od piano do forte, pasażami, powtórzeniami, zawieszaniem głosu. I tu mamy właśnie ba- rok! Frazy muzyczne, jakie wtedy powstawa- ły, są nacechowane dużą złożonością, kapry- śnością budowy i bogactwem ozdobników. Dzięki sprezzaturze – czyli dowolności wy- konywania ornamentów muzycznych – każ- dy śpiewak mógł stosownie do posiadanych umiejętności i muzycznego gustu wykony- wać daną arię na swój sposób. Każde wy- konanie było więc jedyne w swoim rodzaju, niepowtarzalne. W okresie baroku śpiewacy musieli walczyć o uwagę publiczności i po- pisywali się swoją wirtuozerią na wszelkie sposoby, bo tylko w ten sposób mogli wpra- wić słuchaczy w zachwyt i zaskarbić sobie ich przychylność.
Ten prymat sztuki nad szczęściem czło- wieka dziś zdumiewa okrucieństwem i wy- daje się dziwny i niezrozumiały. Podobnie jak papieski zakaz śpiewania przez kobie- ty. Na szczęście nie wszędzie był on prze- strzegany i nawet w dobie baroku zdarza- ło się, że kobiety występowały na deskach oper, również u boku sławnych kastratów, jak choćby Francesca Cuzzoni czy Faustina Bordoni. Kiedy dziś słucham barokowych arii pisanych specjalnie dla kastratów w wy- konaniu Cecylii Bartoli, myślę, że jej natu- ralny, ciepły głos jest wystarczająco pięk- ny, aby wzbudzić mój zachwyt i przekazać bogactwo tej muzyki. Bo piękno nigdy nie będzie prawdziwie cieszyć, jeśli jest oku- pione ludzkim kalectwem i nieszczęściem. A co do zakazów, to czasami są głupie, na- wet jeśli wydają je instytucje, które powin- ny być dla nas autorytetami. I wtedy może nie warto ich przestrzegać.
styczeń–marzec 2018 LiryDram 9


































































































   9   10   11   12   13