Page 42 - 18_LiryDram-2018_d
P. 42
lowanie nawy. Niestety z tych planów nic nie wyszło. Kolejne listy wysyłane do Rydla ukazują tragiczną sytuację artysty: „Jest mi po prostu źle, bardzo źle i boję się, żeby to na mój umysł nie oddziałało i żebym tych przewrotności nie przypłacił chorobą. [...] Ciągle mi się zdaje, że się coś skończyło i że wszyscy poszli do domu, i że powoli gaszą się i gasną światła, a jak wszystkie pogaszą, to będzie jeszcze bardziej wszystko skoń- czone. Wyjechałbym daleko, daleko, ale ja nie jestem jak ty pisarz, ale malarz i dla mnie, skoro co wymyślę, potrzeba wiele materiałów i przedmiotów, desek, płócien, patyków, papierów i pudełek do pracy, do roboty, do wykonania pomysłu. Napisać na papierku, na arkusiku to nic, to można zro- bić wszędzie, ale malować Grunwaldów nie można wszędzie”8.
Rydel zaniepokojony sytuacją przyjaciela alarmował krakowskich kolegów, prosząc o pomoc. W liście do Stanisława Estreiche- ra pisał: „Jest Wyspiański sam, rozdrażnio- ny [...] i nieporadny, boję się, żeby nie zro- bił jakiego fałszywego kroku. Z listów jego widzę, że dręczy się bardzo. Otóż jeśli bę- dziesz mógł co pomóc, to mu pomóż9”. Kolejne miesiące nie przyniosły żadnej zmiany. Jeszcze na początku maja 1897 ro- ku Wyspiański żalił się: „Męczy mnie i boli niemożność dobywania ze siebie wszystkie- go, co dobyć mogę, że każdy mój pomysł, każdą chęć muszę rzucać pod stół, bo gdzie i jak ją będę robić, za co [...], ale jak mam zupełną świadomość, że potra ę i mogę, tak mam zupełną świadomość, że płótna, far- by, modele kosztują i przecież czem trze- ba te koszta pokrywać. – Pomyśl sobie [...] ja mógłbym już był mieć za sobą Grunwal- dy, bo mnie na to stać [...]. I to jest męka
[...]. Umiałbym i oszczędzać, i urządzić so- bie wszystko tanio i dobrze, i potrzebnie, ale trzeba mieć grunt, podkład, jakich kilku ty- sięcy [...]. Czyż na to czekać trzeba było lata, ażby się znalazł ktoś taki jak ja, żeby skoro jest, i w rezultacie gotów nawet bezintere- sownie robić wszystko dla samejże sprawy – musiał siedzieć nad koszem podartych po- mysłów i szkiców”10.
Złożona przez Rydla celem wydobycia Wy- spiańskiego ze stanu załamania propozy- cja wykonania rysunków do nowego prze- kładu Iliady Homera bynajmniej nie oży- wiła artysty. W czerwcu 1897 roku pisał do Rydla: „Nie ma ten list mój szczęścia i nie mogę go wysłać, bo nie mam na mar- kę [...]. Co gorsza nie mam na kartonowy papier, żeby rysować dalej Iliadę, a mam w szkicu dwie nowe rzeczy [...]. To strach, nie mam wyobrażenia, co ze mną będzie, bo ja mam tę kolosalną nieśmiałość, że nie potra ę sobie radzić [...], jeśli się kto sam nie domyśli”11.
Być może działania krakowskich przyjaciół Wyspiańskiego, zaniepokojonych stanem ar- tysty, sprawiły, że parę dni później Wyspiań- ski niespodziewanie otrzymał propozycję od gwardiana oo. franciszkanów na wykona- nie projektów witraży do prezbiterium ko- ścioła. W liście do Rydla pisał: „udało mi się pozyskać jego [gwardiana] zaufanie dla mo- ich pomysłów i mogę robić, co mi się po- doba: będą cuda. Całe prezbiterium w bar- wach i co za treść będzie fantastyczna – mo- żesz sobie wyobrażać. Żywioły będą wszyst- kie przedstawione. Całą rzecz trzymać będę w tajemnicy i pokażę publicznie dopiero go- tową i ukończoną – traktuję tylko z gwardia- nem wprost i nie ma żadnych komisji ani żadnego Ekielskiego, ani tym podobnego
40 LiryDram styczeń–marzec 2018