Page 40 - 18_LiryDram-2018_d
P. 40
chyba samejże interwencji Świętego Fran- ciszka, aby mój projekt przeprowadzić, sko- ro jest już po konkursie i po tegoż konkursu rozstrzygnięciu”4.
I rzeczywiście los Wyspiańskiemu sprzyjał. Dość szybko okazało się bowiem, że malarz, którego projekt został nagrodzony, „w wy- konaniu zupełnie sobie rady dać nie może”. Zerwano więc z nim kontrakt i dzięki wsta- wiennictwu Ekielskiego wykonanie kartonów do ornamentacji wnętrza kościoła powierzo- no Wyspiańskiemu. Ekielski nie znał osobi- ście Wyspiańskiego, historycy sądzą, że mło- dego, ale i kon iktowego artystę polecił Ta- deusz Stryjeński. Dla decydentów na pewno istotny był fakt, że Wyspiański współpraco- wał z Janem Matejką w wykonaniu polichro- mii kościoła Mariackiego. Ekielski znakomi- cie również wyczuł, że wiedza Wyspiańskie- go zdobyta w trakcie studiowania architek- tury gotyckich katedr francuskich może być poważnym atutem w przygotowaniu koncep- cji wystroju Franciszkanów. Z pełnym przeko- naniem można stwierdzić, że ta decyzja była ratunkiem dla młodego, jeszcze nieznanego poety i artysty, który zaraz po otrzymaniu tej propozycji zabrał się do dalszych prac, rozpo- czętych jeszcze w Paryżu.
Praca Wyspiańskiego nad wystrojem ko- ścioła Franciszkanów ob towała w okresy wzlotów i załamań. Nie były one powiąza- ne z brakiem koncepcji. W projekcie Wy- spiańskiego główny motyw stanowiły styli- zowane kwiaty (rumianki, słoneczniki, bła- waty, maki, kąkole, dziewanny, niezapomi- najki, jaskry, oletowe wyki polne, błękitne dzwoneczki leśne). Chwile załamania poja- wiały się co parę tygodni i były powiązane z kłopotami w realizowaniu pełnej, zapla- nowanej artystycznej wizji i trudnościami
w uzyskaniu od oo. franciszkanów zapłaty. „Kościołem zamiast się cieszyć, maltretu- ję się coraz zupełniej i coraz gruntowniej. Przeszkadzano mi ciągle, dzisiaj już mam spokój całkowity, ale też najważniejsze idee są zabite i zdruzgotane lub zwichnięte. Le- dwo mię co zatem cieszy”5. W liście do Ry- dla skarżył się: „Kochany Lucku, imaginuj sobie, ptaków nie może być w kościele oo. Franciszkanów”6.
W pierwszych dniach grudnia 1895 roku Wyspiański, pokonując wiele przeszkód, ukończył wcześniej zaplanowany etap prac. W liście do Henryka Opieńskiego pisał: „Ja kościół już ukończyłem. Czekam tylko na otwarcie, które lada dzień nastąpi, a za nim pójdzie krytyka i jakaś pewnie ocena. Ach, gdybyż to można być wolnym i nie krępo- wanym zbyt poziomymi względami w ta- kiej jak ta dekoracji. Ale przy pierwszym występie przyznaję, że mi te przeszko- dy i krępowanie wyszło tylko na dobre, bo mnie ogromnie dużo nauczyło. Jestem te- raz kuty dobrze w ocenianiu efektów mają- cych się wydobyć i w obliczaniu efektów”7. Zadowolony z efektu swej pracy oczekiwał na opinie krytyków.
Decyzje co dalszych prac związanych z wy- strojem kościoła Franciszkanów przeciąga- ły się. Artysta bardzo liczył na powierzenie mu kolejnych zadań, nie tylko z powodów artystycznych, ale i nansowych. Szcze- gólnie dramatyczny okres w życiu Wy- spiańskiego przypadł na pierwsze półro- cze 1897 roku. Artysta bardzo przeżył nie- uzyskanie zgody na malowanie zakrystii i prezbiterium, godził się nawet na wyko- nanie tych prac za darmo. Liczył bowiem, że w ten sposób zyska życzliwość klasztoru i korzystną ofertę nansową na szkic i ma-
38 LiryDram styczeń–marzec 2018