Page 46 - LiryDram_17-2017
P. 46

Nieodstępny Leśmian
Stanisław Nyczaj
Leśmian już w latach mojej młodości (kiedy w 1966 wybrałem sobie do ana- lizy w pracy magisterskiej jego debiutanc-
ki tom Sad rozstajny) upajał mnie i motywo- wał tym, iż wierzył w moc słowa zindywi- dualizowanego. Skoncentrowanego na swej funkcji kreacyjnej. Ale nie jakiejś abstrakcyj- nej, pojęciowej, a konkretyzującej marzenia. Krystalizującej z wyobraźni intuicyjną ener- gią twórczej inwencji świat zmysłowych do- znań. Choć imponowała mi wówczas swo- bodna fraza wierszy Przybosia, nie przeszka- dzało mi to, że Leśmian obstawał przy stro- fach o równym rytmie i dokładnych rymach. Pewna sztuczność jego tradycjonalnej for- my, uznałem, była zamierzona (dla uwydat- nienia waloru poetyckości). Umowna. Waż- ne, iż w istocie nieuwikłana w jakiekolwiek pozaartystyczne zadania.
Znany czytelnikom kwartalnika, zamiesz- kujący we mnie od tamtej pory stworzo- ny przez poetę świat rządzi się swoimi pra- wami. W nim marzenia senne przeplatają się z marzeniami na jawie. Przenikają się wciąż sytuacje jakby z innych wymiarów, a są zdumiewająco wyraziste, obrazowe, dynamiczne. Powstaje hipnotyzująca wra-
żeniami realna baśń. Przy czym zmysłowa jędrność wrażeń, wyrażona metaforami, neologizmami, archaizmami, dialektyzma- mi (co już w 1964 r. przebadał w Studium językowym Stanisław K. Papierkowski) jest wprost ekscytująca. Niezależnie od tego, czy jest przepełniona grozą czy grotesko- wa, zabawna, ma w narzucającym się od- czuciu urzekający walor piękna. Podziwia- łem tę uwodzicielską maestrię wyobraź- ni. Wykwintną erupcję słownej wirtuozerii. Oto – objawia Leśmian – zjawiska otaczają- cej natury nie są bezwolnie nam dane; ona wrażliwie nam partneruje. Żywo reaguje na nasze zmysły i myśli, wywołując nadspo- dziewane emocje.
Leśmian kunsztem słownego wyrażania powołuje do istnienia jakby nową ludzko- -przyrodniczą rzeczywistość, która – bu- dząc dla odkrywcy podziw – olśniewa moż- liwością innego postrzegania nas samych i świata wobec nas.
Czasami natłok wymyślnych skojarzeń w rynsztunku klasycznych strof wydaje się manieryczny. Jak każdy nadmierny prze- pych. Ale niewątpliwą odkrywczą war- tością jest to, że nigdzie tak, jak właśnie
44 LiryDram październik–grudzień 2017


































































































   44   45   46   47   48